- Denerwuję się – powiedziała Bella kiedy spotkaliśmy się na dole. Spodziewałem się , że Bella ubierze się tak jak zawsze czyli jeansy, trampki i T-shirt ale ona ponownie mnie zaskoczyła. Ubrała obcisłe leginsy, obcisły top na ramiączkach a do tego szpilki. Włosy lekko podkręciła i pozostawiła rozpuszczone. Wyglądała nieziemsko.
- Dasz rade kochanie. Pamiętaj aby zmienić w jakiś czas soczewki. - powiedziałem i otrzymałem jej drzwi.
- Wiem wiem. Boje się pragnienia – odparła .
- Jeżeli tylko poczujesz pieczenie od razu mnie powiadom to zabiorę Cię z powrotem do domu – zapewniłem. Ruszyliśmy w stronę HIGHT SHOOL FORKS. Przy tempie mojej jazdy znaleźliśmy się tam po 20 minutach . Kiedy wjeżdżaliśmy na parking wszystkie pary oczu były zwrócone w naszą stronę. Zaparkowałem koło auta Emmetta i wysiadłem aby otworzyć drzwi mojej ukochanej.
- Co się stało z Cullenówną ? - usłyszałem Jessice.
- Pewnie przeszła operacje plastyczną . Nic dziwnego z taką mordą wyglądała jak ich uboga krewna – odpowiedziała Lauren. Z gardła mojej ukochanej wydobył się delikatny charkot. Złapałem jej dłoń i zataczałem kręgi kciukiem na wierzchni jej dłoni. Moja ukochana wyprostowała się dumnie i z gracją godną nie jednej baletnicy i ruszyliśmy do budynku. Nasze pojawienie stało się wielkim powrotem Cullenów. Kiedy mijaliśmy Jessice i Lauren te były czerwone ze złości na co moja ukochana zaśmiała się perliście. Kilka dni wcześniej zmieniłem swój plan lekcji tak aby mieć każdą lekcje z moją ukochaną.
- Do zobaczenia na stołówce gołąbeczki – zaświergotała Alice i razem zresztą ruszyliśmy na zajęcia. Trzymając się za dłonie ruszyliśmy na trygonometrię. Wchodząc do sali przykuliśmy uwagę wszystkich uczniów jak i samego nauczyciela.
- Witamy witamy Panie Cullen , Panno Cullen skoro weszliście już jak gwiazdy filmowe to zapraszam zajmijcie swoje miejsca – powiedział nauczyciel. Zajęliśmy miejsca w ostatniej ławce i udawaliśmy , że słuchamy. Lekcja minęła nam spokojnie. Kiedy wychodziliśmy z sali moja ukochana stanęła jak wryta.
- Co się stało Bells ? - zapytałem przerażony.
- Jake – wyszeptała. Podążyłem za jej spojrzałem i ujrzałem rosłego Indianina dumnie opierającego się o ścianę. Kiedy ujrzał Belle uśmiechał się szeroko i podszedł do nas jak gdyby nigdy nic. Moja ukochana wyszła mu naprzeciw . Kiedy się mijali Bella wyszeptała przez zaciśnięte zęby .
- Do lasu i to migiem – wysyczała . Załapałem ją za dłoń chcąc dodać jej otuchy. Przez chwile przeszło mi przez myśl pozwolenie pójść jej tam samej.
- Kochanie chcesz to załatwić sama ? Jeżeli tak to ja poczekam przy aucie – powiedziałem.
- Nie proszę zostań. Będziesz buforem między mną a tym zapchlonym kundlem – powiedziała. Zaśmiałem się na to określenie. Ale widocznie młodemu Blackowi się to nie spodobało bo prychnął gniewnie na co ja i Bella posłaliśmy mu gniewne spojrzenie.
Rano czekałem aż moja ukochana się ubierze i
zejdzie na dół. Postanowiliśmy, że ja i Bella jedziemy moim
Audi, a Rosalie , Emmett, Jazz i Alice zabiorą się autem Emmetta.