- Belli nie było już 4 godziny i zaczynałem się kurewsko martwić. Chodziłem z kąta w kąt. Starałem znaleźć sobie jakieś zajęcie ale zaraz szybko traciłem ochotę. Nie minęło 30 minut a moja ukochana stanęła w drzwiach.
- Bello proszę uspokój się – odezwał się Jasper.
Użyłem jego daru i wyczułem, że jest porządnie wkurwiona. - Kochanie uspokój się – poprosiłem.
- JAK MAM SIĘ KURWA USPOKOIĆ SKORO OKAZAŁO SIĘ, ŻE ON ZYJE ? JAK TO ON ŻYJE ?! JAK TO WOGÓLE MOŻLIWE ? - wydarła się. Podszedłem powoli do niej i dotknąłem jej ramienia aby lekko ją uspokoić .
- Skarbie wszystko za chwile Ci wyjaśnię tylko się uspokój – poprosiłem. Bella wzięła głęboki wdech i skinęła głową.
- Nic z tego nie rozumiem – wychlipała. Objąłem ją opiekuńczo ramieniem i zaprowadziłem do kanapy.
- Kiedy się tu przeprowadzaliście od początku wiedziałem, że Jake będzie zmiennokształtnym. Kiedy dowiedział się kim jesteśmy zaczął się lekko trząść a później odszedł. Z Tobą spotykał się normalnie ale nas unikał. W ten dzień kiedy wsiedli do auta z Twoimi rodzicami wiedział, że jest jest zmiennokształtnym . Kiedy Twoi rodzice spadli w przepaść on zmienił się w wilka i tylko dla tego przeżył. Pewnie dziwi Cię dlaczego nie kontaktował się z Tobą? Cóż.... raz dostał zakaz od samca Alfa, dwa bał się, że Cię skrzywdzi a trzy mieszkałaś z nami – wyjaśnił Carlisle. Bella zerwała się z miejsca.
- TO DLACZEGO NIE URATOWAŁ MOICH RODZICÓW?! GDZIE TEN KUNDEL TERAZ JEST ?! - krzyczała. Oj mój kochany nerwowiec.
- W La Push ale my tam wchodzić nie możemy – odpowiedział. Bałem się, że moja dziewczyna coś odpierdoli …. i bardzo się nie pomyliłem. Z myśli Alice zobaczyłem jak Bella biegnie w stronę La Push a później znika z jej wizji.
- Isabello Marie Cullen zabraniam Ci tam iść ! - wydarłem się.
- Bells nie chce stracić siostry – wychlipała.
- Chce z nim tylko porozmawiać i wyjaśnić kilka rzeczy – odparła hardo.
- Bello to jest czyste samobójstwo – powiedział Carlisle. Bella posłała nam mordercze spojrzenie i chciała wyjść. Musiałem szybko coś wymyślić aby ją zatrzymać.
- Kochanie załatwię Ci spotkanie z Blackiem tylko proszę nie idź tam – poprosiłem.
- Zrobisz to dla mnie ? - zapytała.
- Dla Ciebie zrobię wszystko kochanie, nawet gwiazdkę z nie ma Ci zdejmę – wyznałem. Emmett zaczął udawać, że wymiotuje za co od Rosalie oberwał w głowę. Na ten gest wszyscy wybuchli śmiechem.
Od pamiętnej rozmowy minęło już tydzień czasu. Nasza rodzina wróciła do normalnych zajęć. Ja, Bella,Emmett,Rosalie,Alice i Jazz wróciliśmy do szkoły. Wszyscy byli przeciwni aby Bella szła z nami ale ja wiedziałem, że da rade. Już jutro nasz wielki powrót na uczelnie.
czwartek, 15 sierpnia 2013
JAK ON ŻYJE
WIEDZIAŁEM, ŻE TO ZDOLNY WAMPIREK
Stałem w tym salonie i nie wiedziałem co mam zrobić.
Carlisle wyciągnął swoją komórkę i zadzwonił do Gareta.
- Witaj Garet mam do Ciebie prośbę – powiedział.
- Witaj przyjacielu . Mów proszę – zachęcił.
- Mam tutaj nowonarodzoną wampirzyce i ona ma chyba dar – odparł zaciekawiony.
- Będę dziś wieczorem – powiedział i zakończył połączenie.
Podszedłem do Belli i mocno ją przytuliłem. - Od zawsze wiedziałem, ze to zdolny wampirek z tej mojej dziewczyny – powiedziałem i cmoknąłem w czubek głowy.
- Edwardzie jestem tylko zwyczajnym nowonarodzonym wampirem nic szczególnego naprawdę – przekonywała.
- Bells ty już jako dziecko wykazywałaś zdolności nie osiągalne dla ludzi. Nigdy nie miałaś problemu ze przyciąganiem do siebie zwierząt, istot nad ludzkich jak i oczywiście kłopotów – powiedział Carlisle.
- Istot nad ludzkich ? Was poznałam jak się tutaj przeprowadziliśmy , kłopoty były moją nieodłączną naturą – zaśmiała się .
- Isabello my nie byliśmy jedynymi nadludzkimi istotami w twoim życiu . Twój przyjaciel Jackob Black jest zmiennokształtnym – powiedział. Moja ukochana zrobiła wielkie oczy.
- Czym był Jake ? - wykrztusiła.
- Kochanie Black jest wilkołakiem – powiedziałem
- ale jak ….. jest ? Przecież on nie żyje . Zmarł w wypadku z moimi rodzicami – wykrztusiła .
- Kochanie wyjaśnię Ci to później . Teraz chodź zapolujemy bo za 4 godziny przyjdzie Garet – zakomunikowałem . Złapałem jej dłoń i razem wybiegliśmy z domu.
Całą drogę trzymaliśmy się za ręce . Moją głowę zaprzątała myśl o poproszeniu Belli o rękę . Kiedy tylko się pobierzemy zniszczę Aro i zaprowadzę porządek w naszym świecie.
Polowanie przebiegło sprawnie . Oczy mojej ukochanej nadal są szkarłatne ale mnie to nie przeszkadza . Kiedy byliśmy już pod domem wyczułem zapach nowego wampira co oznaczało, że pojawił się Garet. Ramie w ramie weszliśmy do domu. W salonie siedziała nasza rodzina i ciemnowłosy wampir o szkarłatnych oczach. - Edwardzie poznaj mojego starego przyjaciela Garet Santiago. Grecie oto nowy członek mojej rodziny Edward Cullen – przedstawił nas Carlisle. Będąc dżentelmenem podałem przybyszowi rękę.
- Witaj Edwardzie Anthony Volturi Cullen – odezwał się.
- Skąd wiesz, że jestem Volturi ? - wykrztusiłem.
- Byłem przy Twoich narodzinach – zakomunikował.
- Znałeś moją mamę ? … dobra nie ważne, powiedz lepiej jakie zdolności posiada moja ukochana – powiedziałem. Wampir przeniósł swój wzrok na Belle .
- Zdolniutka jesteś słodziutka. Carlisle stworzyłeś bardzo utalentowanego wampira – odezwał się.
- To nie ja ją stworzyłem tylko Edward – odparł.
- To jaki mam w końcu dar ? - zapytała zdenerwowana Bella.
- Nie dar a dary Bello. Rzadko się to zdarza ale posiadasz kilka darów . Jesteś tarczą mentalną i fizyczną, potrafisz odepchnąć od siebie napastnika za pomocą siły woli i co najważniejsze możesz zajść w ciąże i sprawić aby kobiety z naszego gatunku były matkami – odparł.
- Aaa... BELLS ! PROSZĘ SPRAW ABYM BYŁA MAMĄ ! - krzyneła Rosalie.
- Rosalie nie bądź taka i nie zamęczaj jej. Dziewczyna dopiero co się o tym dowiedziała a Ty już ją chcesz wykorzystać – odezwała się Alice.
- Ali a może Ty nie chciałabyś zostać matką co ? - powiedziała zdenerwowana Rosalie.
Doskonale rozumiałem zdenerwowanie Rosalie . Sam chciałem być ojcem ale ze względu na to że jestem wampirem było to nie możliwe. - Nie mogę w to uwierzyć ! Jako człowiek nie mogłam mieć dzieci ale jako wampir mogę . Muszę zostać sama – powiedziała i wybiegła.
Przez chwile chciałem pobiec za nią ale postanowiłem dać jej trochę przestrzeni.
NAJLEPSZA NOC MOJEGO ŻYCIA !
- Szybkim ruchem przewróciłem nas tak, że to teraz ja leżałem na łóżku. Napawałem oczy piersiami Belli odziany tylko w delikatny jedwabny biustonosz. Pozbyliśmy się naszych ubrań pieszcząc nasze nagie ciała. Bella raz za razem mruczała jak kotka co mnie jeszcze bardziej nakręcało.
- Boże Bells ….- wydyszałem przy jej biuście.
- Edwardzie nie dręcz mnie już – wyjęczała.
- Mmm...kochanie . Kocham Cię Bells – jęknąłem i wszedłem w nią delikatnie. Dziewczyna jęneła przeciągle i zaczęła się powoli poruszać na mnie. Jej wnętrze było przyjemne ciasne i gorące .
- Też Cię kocham – jęknęła . Zamruczałem głośno i przewróciłem nas po raz kolejny. Dzięki tej pozycji wszedłem w nią jeszcze głębiej i przyspieszyłem . Kochaliśmy się szybko i namiętnie co sprawiło , że byłem bliski spełnienia .
- O Chryste Bells zaraz dojdę – jęczałem . Bella oplotła mnie ciaśniej nogami co sprawiło, że dosłownie oszalałem z pożądania . Po niespełna 10 minutach moja ukochana osiągnęła szczyt a ja zaraz po niej . Lekko dysząc zsunąłem się z Belli i tuląc Belle do siebie dyszałem ciężko.
- To było niesamowite – wyszeptała Bella.
- Dokładnie. To najlepsza noc mojego życia Bells. Jeszcze nigdy nie zatraciłem się w seksie tak jak z Tobą. - wyznałem .
- Dziękuje Ci – wyszeptała.
Leżeliśmy tak aż do świtu. Non stop tuliłem Belle do siebie i głaskałem jej plecy. - Idziemy na małe polowanko ? - zapytałem.
- Mmm.... chętnie bym poszła ale tak dobrze mi tu się leży – wymruczała.
- Mi też kochanie ale Twoje oczka są lekko ciemne – odparłem. Bella szybko pobiegła do łazienki i po 10 sekundach pojawiła się w pełni ubrana. Wyglądała cudownie w obcisłych dresach i luźnej bluzie z kapturem. Sam szybko się ubrałem i trzymając się za ręce zeszliśmy na dół gdzie była cała nasza rodzina.
- Ooo!... nasze gołąbki się pojawiły. Łóżko chociaż całe ? Wiesz Bells Edi był wyposzczony – zaśmiał się Emmett . Już chciałem mu coś powiedzieć ale moja ukochana spojrzała groźnie na Emmetta a ten wyleciał przez okno i wylądował z głośnym pluskiem w niewielkiej kałuży błota.
- Jak … jak Ty to …. zrobiłaś ? - zapytała Rosalie .
- Bello ty masz dar – odezwał się Carlisle.
- Nie wiem jak. Ja i dar ? Nie żartuj sobie ze mnie Carlisle – odparła.
TEN CHOLERNY KUNDEL...
- To co tam zastaliśmy przyprawiło moje martwe serce o „zawał”. Przed domem stały 9 wielkich wilków a jeden z nich przyszpil moją ukochaną do ziemi i szczerzył wściekłe zębiska . Bez zastanowienia poraziłem rdzawego wilka prądem co umożliwiło mojej ukochanej ucieczkę.
- Co się stało ? - zapytałem roztrzęsionym głosem.
- Wyszłam przed dom a po chwili pojawiły się te kundle a ten cholerny kundel się na mnie rzucił – powiedziała Bella.
- Co wy tu robicie – zapytałem.
- „Zerwaliście pakt, przyszliśmy wymierzyć karę” -wyczytałem z myśli czarnego wilka, który musi pełnić funkcje samca Alfy.
- JAKI KURWA PAKT ? - wydarłem się
- „Cullenowie zawarli z nami pakt ale jak widać nie dotrzymali słowa więc muszą ponieść konsekwencje swojego czynu”- przekazał mi.
- Carlisle o co chodzi z tym paktem ? -zapytałem.
- Kiedyś zawiązałem pakt z wilkami o tym, że nie żywimy się ludźmi – odparł.
- Nie ruszycie mojej nowej rodziny – powiedziałem i nałożyłem tarcze na zebranych wokół mnie . Jeden z wilków padł na ziemie i wpatrywał się z miłością , uwielbieniem w Belle. Z jego myśli wyczytałem, że to Seth wpoił się w Belle.
- Nawet o tym nie myśl kundlu – wyryczałem. Wilki pokłoniły się w kierunku mojej ukochanej i zaczęły się wycofywać .
- Dlaczego oni się wycofują ? Zapytała Bella wtulona w mój bok.
- Seth Clewoter się w Ciebie wpoił a obiektu ich wpojeń nie można zranić – odpowiedział Carlisle.
- CO ON ZROBIŁ ?! ZA RZADE SKARBY NIE POZWÓLCIE MU SIĘ DO MNIE ZBLIŻYĆ! BŁAGAM – lamentowała.
- Spokojnie kochanie nie podejdzie do Ciebie nawet na metr już ja o to zadbam – przytaknąłem i cmoknąłem ja w czubek głowy.
Po chwili wziąłem ja na ręce i zaniosłem do jej pokoju. - Zabierz mnie do siebie kochanie – wyszeptała.
- Skoro tego chcesz – odparłem i już po chwili kładłem ją na łóżku w mojej sypialni .
Sam ułożyłem się koło niej i przytuliłem. Bella zaczęła wodzić palcem po moim torsie. - Jesteś piękny – wyszeptała do mojego ucha i lekko zassała jego płatek.
- Bells nie kuś proszę – powiedziałem.
- Nie podoba Ci się to co robię ? - zapytała i usiadła na mnie okrakiem.
- Podoba mi się i to bardzo ale nie chce Cię do niczego zmuszać – odparłem.
- Więc nie marudź tylko się przyłącz – powiedziała zalotnie. Nie mogłem dłużej się opierać pragnieniom. Nasze pieszczoty zaczęły robić się coraz bardziej namiętne. Ułożyłem się między nogami dziewczyny i opierając się na przemienianiach pocałowałem ją mocno. Bella szybkim ruchem zdarła ze mnie koszulkę, którą miałem na sobie i błądziła dłońmi po torsie i plecach lekko je drapiąc wywołała dzikie mrukniecie.
JEJ SMAK MNĄ ZAWŁADNĄŁ
- - A cóż takiego otrzymałeś hmm ? - zapytała i zalotnie oblizała usta . Miałem wielką ochotę ją pocałować. Podszedłem bliżej niej, złapałem jej twarz w swoje dłonie musnąłem jej usta . Ten pocałunek był delikatny niczym skrzydełka motyka . Po chwili nasze pocałunek stał się najsmętniejszy. Bella zarzuciła mi ręce na szyje a dłonie wplotła we włosy. Jej smak mną zawładną . Tak dobrze było poczuć jej smak i ufne wtulone ciało. Po kilku minutach oderwałem się od niej i spojrzałem głęboko w oczy i dostrzegłem w nich zachwyt i chyba miłość.
- Kocham Cię Bells – wyszeptałem .
- Ja Ciebie też Edwardzie – odparła. Przytuliłem ją mocno do siebie. Tak dobrze było ją przytulić i napawać się jej zapachem . Staliśmy tak z 15 minut i cieszyliśmy się swoim towarzystwem .
- Wracamy ? - zapytałem.
- Jeżeli tego chcesz – odparła.
- Jedynie czego chce to mieć Cię przy sobie już zawsze – powiedziałem.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem książę – powiedziała żartobliwie .
- A teraz jedziemy na zakupy . Mam zamiar rozpieszczać księżniczkę – powiedziałem z powagą.
- Nieee... nie cierpię zakupów i wcale nie musisz mnie rozpieszczać - powiedziała.
- Isabello Marie Cullen proszę nie marudzić . Chodźmy będzie fajnie - powiedziałem.
- Edwardzie nie mogę iść na zakupy, zapomniałeś, że jestem nowo narodzonym wampirem ? - zapytała „O FUCK ! Całkiem o tym zapomniałem. No super wampir ze sklerozą ” pomyślałem.
- Cholera zapomniałem o tym. To poproszę Alice, żeby pojechała i kupiła coś dla Ciebie. Ta mała wróżka będzie wiedziała co ma kupić – powiedziałem.
Razem z Bellą pobiegliśmy do domu a tam w środku mała piłeczka z ADHD rzuciła mi się na mnie. - Dziękuje , dziękuje . Już wiem co jej kupić. To ja jadę pa – krzykła . Cmoknęła mnie w polik i wybiegła . Przewróciłem tylko oczami i skierowałem swoje kroki do salonu. Nie zdążyłem dobrze usiąść a do salonu wszedł Carlisle.
- Edwardzie mogę Cię na chwile prosić do swojego gabinetu ? - zapytał.
- Tak już idę – odparłem i ruszyłem za nim.
Weszliśmy do gabinetu , Carlisle zasiadł za biurkiem. - Usiądź proszę chciałabym z Tobą poważnie porozmawiać – rzekł poważnie. Nie mogłem nic wyczytać z jego myśli. Usiadłem posłusznie.
- O co chodzi Carlisle ? - zapytałem.
Carlisle podał mi grubą kopertę. - Wraz z Esme rozmawialiśmy dość długo i doszliśmy do wniosku, że chcemy abyś został naszym synem. W kopercie masz nowy akt urodzenia, kartę zdrowia, dowód osobisty i prawo jazdy. Mam nadzieje że nie jesteś na nas zły ? - zapytał.
No to mnie teraz zaskoczył. - To wiele dla mnie znaczy naprawdę. Jestem was niezmiernie wdzięczny . Dzięki wam mam rodzinę, której nigdy nie miałem – powiedziałem.
- Witaj w rodzinie Edwardzie Anthony Cullen. Mam niedyskretne pytanie – mruknął .
- Mów śmiało – odparłem.
- Czy Ty i Bella jesteście parą ? Nie żebym miał coś przeciwko po prostu chce aby była szczęśliwa – powiedział.
- Kocham Belle całym sercem i dziwnym trafem ona kocha mnie . Wiąże z Bellą swoja przyszłość – odpowiedziałem .
Carlisle kiwnął tylko porozumiewawczo głową. Po niespełna 20 minutach poczuliśmy odór mokrego psa i groźne warczenie. Szybko zerwaliśmy się i zbiegliśmy na dół . To co tam zastaliśmy przyprawiło moje martwe serce o „zawał”
Subskrybuj:
Posty (Atom)