Wszedłem do olbrzymiej łazienki i od razu skierowałem
swe kroki do prysznica. Odkręciłem na maksa gorącą wodę. To
działało zawsze na mnie kojąco. Wszedłem pod strumień ciepłej
wody i zacząłem się namydlać żelem pod prysznic. Po niespełna
25 sekundach poczułem szczupłe ramiona mojej żony oplatające mnie
w pasie.
- A ponoć miałem iść sam pod prysznic – powiedziałem ze śmiechem odwracając się do niej twarzą
- Wiem kochanie...ale stwierdziłam, że jak oboje weźmiemy prysznic naraz to mniej ciepłej wody zużyjemy a poza tym prysznic we dwoje jest o niebo przyjemniejszy kochanie – wyszeptała uwodzicielsko i złapała w swoją drobną dłoń moją sterczącą erekcje
- To prawda jest o niebo przyjemniejszy – wyszeptałem. Uniosłem Bellę tak aby mogła opleść mnie udami w pasie i wbiłem się w nią z całej siły na co moja ukochana jęknęła głośno. Pchałem w nią coraz mocniej aby jak najszybciej pozbyć się ucisku w podbrzuszu.
- Aaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - krzyknęła moja ukochana podczas szczytowania a ja osiągnąłem spełnienie zaraz po niej.
- Kochanie byłaś niesamowita – wydyszałem
- To...był....naj krótszy.... numerek....- wydyszała
- Wiem i przepraszam za to jak Cię właśnie potraktowałem. Powinienem okazać Ci więcej szacunku. Wybacz mi – powiedziałem ze skruchą
- Czy ja powiedziałam, że było mi źle? Czy złoszczę się na Ciebie za to? I odpowiedź brzmi NIE więc przestań pieprzyć głupoty Edwardzie - skarciła mnie moja ukochana. Podniosłem na nią wzrok i ujrzałem jej wzrok przepełniony złością. Uruchomiłem dar przejęty od Jaspera i o mało co nie jebnąłem na zawał. Moja ukochana była porządnie WKURWIONA. Lekko się od niej osunąłem bo nie chciałem skończyć tak jak Emmett ostatnim razem.
- Proszę wybacz mi moje bezczelne zachowanie – powiedziałem skruszony.
- Jezu Edward przestań!! Idę zapolować idziesz ze mną? - zapytała i wyszła z kabiny prysznicowej. Stałem tak i gapiłem się na Bellę oniemiały. W końcu zreflektowałem się i wyszedłem z kabiny. Szybko wytarłem się i ubrałem czystą bieliznę, dresy i koszulkę. Kiedy wszedłem do sypialni moja ukochana wiązała akurat włosy w koński ogon.
- Bello.... - zacząłem, ale ona brutalnie mi przerwała
- Nic nie mów Edwardzie. Jeżeli masz zamiar znowu mnie za coś przepraszać to lepiej nic nie mów – powiedziała i wyskoczyła przez okno. Bez wahania podążyłem za nią. Następnie ruszyłem biegiem za jej cudownym zapachem. Zrównałem bieg z moją ukochaną i spojrzałem na nią kontem oka. Twarz miała skupioną i ściągniętą gniewem. Miałem potworne wyrzuty sumienia przez moje zachowanie. Kiedy byliśmy w samym środku tropikalnej wyspy zatrzymaliśmy się na chwile. Bella pociągnęła nosem szukając smakowitych kąsków. Zrobiłem to samo i wyczułem stado pum. Moja ukochana też je wyczuła i uśmiechnęła się szeroko i puściła się biegiem w ich kierunku. Zrobiłem to samo aby po 10 minutach ujrzeć 6 pum wylegujących się w paprociach. Jad napłynął mi obficie do ust. Zdałem się całkowicie na instynkt drapieżnika drzemiącego we mnie i skoczyłem na samca największego w stadzie. Zwierze broniło się zaciekle ale nie miało szans w starciu ze mną. Bez problemu odnalazłem tętnice szyjną i wbiłem ostre niczym brzytwa zęby w szyje i wypiłem całą zawartość krwi ze zwierzęcia. Wzrokiem szukałem Belli i kiedy ją zlokalizowałem stwierdziłem, że jest kurwa perfekcyjna w każdym calu. Zgrabnie zabijała zwierzę a truchło porzucała i brała się za kolejne. Jej ubranie pozostawało nietknięte. Jedyny ślad po polowaniu to maleńka kropelka krwi na jej brodzie. Moja ukochana spostrzegła iż jej się przyglądam otarła delikatnie usta i posłała mi promienny uśmiech, który od razu odwzajemniłem
- Najadłaś się? - zapytałem tuląc ją do siebie
- Tak...jestem pełna - powiedziała i dotknęła swojego płaskiego brzucha
- To co spacerek do domu czy biegniemy? - powiedziałem biorąc ją za rękę
- Spacerek – odpowiedziała od razu i ruszyła spokojnie przez dżunglę. Ciągle trapiła mnie sprawa z Arem i przejęciem przeze mnie tronu. Nie chciałem teraz poruszać tego tematu ponieważ bałem się, że to zepsuje nasz miesiąc miodowy. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Belli – Nad czym tak myślisz Edwardzie??- zapytała pełna obaw
- Nad Arem i nad naszym miesiącem miodowym – powiedziałem. Po chwili zdałem sobie sprawę, że nieświadomie zaczynam zakazany temat
- Nad Arem? A co on ma wspólnego z naszym miesiącem miodowym? - powiedziała i bacznie mi się przyglądała. I co mam jej kurwa powiedzieć?? „Wiesz kochanie...bo zamierzam zabić mojego ojca i objąć rządy w Volterze?? ” przecież to kurwa śmieszne
- A tak jakoś mnie naszło – powiedziałem wymijająco
- Edwardzie Cullen – Volturi ściemniasz mnie. Mów prawdę – powiedziała i spojrzała na mnie swoimi złotymi oczyma. Za każdym razem kiedy patrzyłem w jej oczy niczego nie umiałem jej odmówić i tak było i tym razem
- Bello ale proszę nie przerywaj mi dobrze?? Wysłuchaj mnie od początku do końca. I najważniejsze nie oceniaj mnie zbyt surowo tylko postaraj się mnie zrozumieć dobrze?? - zapytałem pełen obaw. Moja ukochana musiała zobaczyć w moich oczach strach bo delikatnie dotknęła mojego polika
- Przyrzekaliśmy sobie miłość i wierność a co za tym idzie możesz mi powiedzieć o wszystkim co cię trapi. Kochanie co się dzieje?? - zapytała czule i spojrzała na mnie a w jej oczach ujrzałem dozgonną miłość
- Bo widzisz Bello....moje stosunki z Arem są dość....napięte. I tak kiedyś pomyślałem, że...zajmę jego miejsce i będę sprawował władze w wampirzym świecie – powiedziałem
- Cóż to, że one są napięte do dało się zauważyć Edwardzie. Ale jak to zamierzasz zająć jego miejsce?? Przecież Aro za żadne skarby nie ustąpi z tronu – powiedziała zmieszana Bella. Cóż to był ten moment.....