niedziela, 4 sierpnia 2013

SORYYYYYYYYYYYY,.............

Bardzo was przepraszam ze rozdziały takie króciutkie ale brak czasu i weny. Obiecuje, że się poprawie :)

PIERWSZE POLOWANIE

Razem z Bellą biegliśmy przez las trzymając się za ręce. Instynktownie omijaliśmy przeszkody. Zatrzymaliśmy się koło gór.
    • Co mam teraz robić? - zapytała speszona. Stanąłem za nią, objąłem w tali i szepnąłem do ucha
    • Zamknij oczy i wciągnij nosem powietrze – poleciłem
    • Mhy – mruknęła
    • Powiedz mi co czujesz? - zapytałem
    • Yyy...stado jeleni na północ – powiedziała niepewnie
    • Dobrze! I co jeszcze? - mruknąłem
    • Na zachód wylegują się pumy. Mogę na nie zapolować? - zapytała podekscytowana
    • Oczywiście. Kotku zdaj się na instynkt a pójdzie Ci najlepiej – doradziłem i zdjąłem dłonie z jej boków. Bella puściła się biegiem w kierunku pum. Ja trzymałem się lekko z tyłu chcąc dać jej trochę swobody. Bella perfekcyjnie skoczyła na pumę i powalając ją wbiła kły w jej tętnice szyjną. Poruszała się niebywale, z taką gracją i wyrafinowaniem. Ja sam zapolowałem na drugą pumę. Kiedy „wypiłem” ją do dna moja ukochana upolowała jeszcze dwie sarenki.
    • Jak się czujesz? - zapytałem
    • Jestem pełna i chyba więcej nie zmieszczę – odparła
    • No dobrze. To teraz chodźmy na spacerek. Chyba musimy porozmawiać – zakomunikowałem. Dziewczyna tylko kiwnęła głową na znak zgody i złapała mnie za dłoń. Tak dobrze było czuć dotyk jej dłoni, jej bliskość. Nie byłem w stanie bronić się przed tym uczuciem. Kocham Bellę i wiążę z nią swoją przyszłość. Chcę aby wraz ze mną rządziła Volterą kiedy już pozbędę się Ara i Marka
    • Edwardzie dlaczego jesteś taki milczący? Nad czym tak rozmyślasz? - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Belli
    • Nad tym wszystkim. Nad Aro, Cullenami i nad nami – odparłem. Bella spojrzała na mnie swymi szkarłatnymi tęczówkami a ja od razu pomyślałem o Aro.
    • Wiem, że nienawidzisz Ara i wcale Ci się nie dziwie. A o co chodzi z moją rodziną? Źle Ci u nas? – zapytała
    • Z Twoją rodziną wszystko w porządku. Kocham Esme i Carlisle'a jak swoich rodziców. Dopiero tu w Forks poznałem co to ciepło rodzinne i miłość. Za nic nie zamieniłbym tego co tu otrzymałem – odparłem
    • A cóż takiego otrzymałeś hmm?? - zapytała i zalotnie oblizała usta. Miałem wielką ochotę ją pocałować. Podszedłem bliżej niej, złapałem jej twarz w swoje dłonie i...

NOWA BELLA CULLEN

Przemiana powoli dobiegała końca. Alice zakomunikowała, że Bella obudzi się dziś wieczorem więc każdy siedział, jak na szpilkach. Cały czas siedzę przy łóżku mojego aniołka i gładziłem jej rękę. Nie była już taka ciepła i krucha tylko taka jak moja zimna i twarda. Jej uroda została udoskonalona , jej brązowe włosy nabrały teraz rudowych refleksów. Jej malinowe usta stały się pełniejsze wprost stworzone do całowania .
Moje rozmyślenia tak mnie pochłonęły, że nie zauważyłem kiedy nadszedł zmierzch co oznaczało , że za chwile mój aniołek się wybudzi.
    • Edwardzie Bella za 10 sekund się obudzi – powiedziała Alice.
      Cała rodzina zebrała się w moim pokoju aby powitać Nową Belle Cullen. Tak jak przewidziała Alice Bella otworzyła oczy po upływie 10 sekund . Przez chwile rozglądała się zdezorientowana po pokoju a później przeniosła swój wzrok na członków rodziny . Kiedy nasze spojrzenia się spotkały ja mimowolnie się uśmiechnąłem . Bella szybko zerwała się z łóżka i stuliła się w moje ramiona.
    • Boże Edward tak tęskniłam – zaszlochała wtulając się we mnie mocniej .
    • Bello.... skarbie..... du..dusze ….. się. - wydyszałem . Mój aniołek odsunął się ode mnie .
    • Ale jak ? Przecież jesteś wampirem ? - zapytała .
    • Skarbie przez pierwszy rok będziesz od nas silniejsza a tylko dlatego, że w Twoich tkankach jest jeszcze krew. Więc teraz Twoja kolej aby mnie nie zabić – powiedziałem i cmoknąłem ją w czółko . Bella kiwnęła głową a następnie przywitała się zresztą domowników .
    • Esme , Carlisle … tak za wami tęskniłam . Kocham Was – wyszlochała dziewczyna.
    • My też tęskniliśmy i też Cię kochamy Bello – powiedziała Esme .
    • Bello teraz kiedy nie zabijesz się na prostej drodze przyzwyczajaj się do szpilek, spódniczek i sukienek . Zapomnij o trampkach i adidasach – zaświergotał chochliczek.
    • Oj Ali Ali …. - powiedziała Bella i cmoknęła ją w polik .
    • Cudownie mieć znów przy sobie małą siostrzyczkę – przywitał się Jazz.
    • Kocham Cię Jazzy – wyszlochała.
    • Przepraszam za te wszystkie głupie docinki i gadki . Dobrze że jesteś – powiedziała skruszona Rosalie . Na sam koniec pozostał tylko misiek .
    • Skoro jesteś teraz najsilniejsza to chcę się z Tobą zmierzyć – powiedział Emmett.
    • Skoro chcesz się zbłaźnić to proszę bardzo – skarała Bella i lekko walnęła go w ramie na co Emmett się lekko skrzywił. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem a Emmett się obraził i wyszedł .
    • Bello pewnie piecze Cię w gardle – powiedział Carlisle . Bella na to zdanie lekko złapała się za gardło.
    • Tylko trochę . Edwardzie pójdziesz ze mna na polowanie ? - zapytała.
    • Za Tobą pójde na koniec świata – odpowiedziałem i cmoknąłem ją w czoło. . Po chwili usłyszałem „ Kiedyś pewnie bym się zarumieniła. Jak dobrze , że nie jestem już człowiekiem ” to były myśli Belli.
    • Bello ale ja bardzo kochałem Twoje rumieńce. A teraz królewno zapraszam na swoje pierwsze polowanie – powiedziałem. Bella posłała mi zdziwione spojrzenie ale złapała mnie za dłoń i wyskoczyliśmy przez okno i ruszyliśmy na polowanie


PRZEMIANA.....

Pierwsza doba minęła spokojnie. Widziałem jak cierpi a z jej oczu płyną słone łzy. Moja ukochana po raz kolejny dowiodła jak dzielną jest osobą. Cały czas siedzę przy jej ciele i dodaje otuchy. Po chwili drzwi do mojej komnaty otworzyły się z hukiem a do pomieszczenia wpadł rozwścieczony Aro i Marek. Automatycznie nałożyłem tarczę na siebie i Bellę aby nikt nie mógł jej skrzywdzić.
    • A WIĘC TU UKRYŁEŚ TO LUDZKIE ŚCIERWO?! EDWARDZIE ANTHONY VOLTURI NAKAZUJĘ CI ODDAĆ DZIEWCZYNĘ! - krzyknął wkurwiony Aro. TAK! W końcu go tak wkurwiłem, że mało para z uszu mu nie poleciała.
    • To jest kobieta, którą kocham i nie waż się jej obrażać. Przez Ciebie próbowała popełnić samobójstwo. Nakazywać sobie Felixowi albo innym a nie mnie! Klnę się na grób matki, że Cię zniszczę Aro Volturi! - zagroziłem. Aro warknął wrogo w moją stronę i wyszedł. Marek posłał mi spojrzenie pełne pogardy i także wyszedł. Wykręciłem numer do Alice
    • Ed tak się ciesze, że ją przemieniłeś! - zaskrzeczał chochliczek
    • A ja się zastanawiam czy dobrze zrobiłem – powiedziałem
    • Zrobiłeś bardzo dobrze. Widziałam w wizji, że będziecie bardzo szczęśliwi – zapewniła dziewczyna. Tymi słowami trochę mnie uspokoiła
    • Dzięki Alice. Zrobisz coś dla mnie? - zapytałem
    • Tak Edwardzie już szykuje dla niej łóżko – odpowiedziała uradowana
    • Dzięki siostra. Do zobaczenia za chwilę – powiedziałem i się rozłączyłem. Spakowałem walizki, postawiłem je koło łóżka i ostatni raz spojrzałem się po moim pokoju. Moim prywatnym więzieniu, zabrałem tylko zdjęcie matki, wziąłem Bellę ma ręce i teleportowałem się do posiadłości Cullenów w Forks. Nigdy nie lubiłem tej metody przemieszczania się, zawsze po lśnieniu czułem się taki słaby jakbym nie jadł z miesiąc czasu. Po chwili wokół mnie zrobiła się jasna poświata a w następnej przed oczyma majaczył mi się pokój, który zajmowałem u Carlisle'a. Przy drzwiach stała już cała rodzina Cullenów, na przodzie skacząca piłeczka z ADHD Alice, Carlisle z Esme, Jasper, Rosalie i Emmett. Każdy z nich miał szeroki uśmiech na twarzy. Kiedy byłem pewny, że moja „podróż” dobiegła końca ułożyłem mojego aniołka na łóżku a sam padłem wyczerpany na kolana
    • Edwardzie nic Ci nie jest? - zapytał Carlisle i pomógł mi się podnieść
    • Wszystko w porządku, jestem tylko słaby, muszę iść na polowanie – odpowiedziałem
    • To lśnienie wyciąga z Ciebie całą energię. Jasper w piwnicy w lodowce mam zapas krwi. Przynieś ją proszę – polecił Carlisle
    • Nie tknę ludzkiej krwi za żadne skarby – zaprotestowałem
    • Spokojnie Edwardzie to krew zwierzęca. Trzymamy ją na wszelki wypadek – zapewniła mnie Esme.
    • Dobra kochani zostawmy ich samych. Edwardzie połóż się kolo Belli i nabierz sił. Czasu na rozmowy nam teraz nie zabraknie – poleciła Esme . Jak powiedziała tak też zrobiłem rodzinka wyszła z pokoju ale po chwili pojawił się Jasper z wielkim kubkiem krwi.
    • Trzymaj stary. Zdrowiej szybko bo nie mam z kim w meczyki pograć – powiedział Jazz. Napiłem się trochę krwi i spojrzałem na moją ukochaną .
    • Jutro będę jak nowo narodzony zobaczysz – zapewniłem . Jezz tylko puścił mi oczko i wyszedł. Serce Belli zwalniało coraz bardziej co oznaczało, że przemiana dobiega końca. Bella od momentu ugryzienia nie wydała żadnego dźwięku za co ją bardzo podziwiam - Już nie długo to się skończy kochanie zobaczysz – wymruczałem do jej ucha i lekko w nie cmoknąłem .