sobota, 21 września 2013

PRZYGOTOWANIA DO WIELKIEGO DNIA

      Już za dwa dni będę mężem Belli. Nie mogę się już doczekać kiedy powiemy sobie sakramentalne TAK. Kurwa zaczynam panikować jak baba. Moja ukochana chodzi non stop podminowana i co najgorsze? Kurwa naprawdę dała mi tej jebany CELIBAT!!!Emmett śmiał się ze mnie i Jaspera ale Rosalie sprowadziła go do parteru dając i jemu celibat i już mu do śmiechu nie było. Garnitur już zamówiłem bo Bella moczyła mi głowę. Dziś wybieramy się z chłopakami na wieczór kawalerski w formie mega polowania. Szybko się przebrałem i już miałem schodzić na dół kiedy do pokoju weszła moja ukochana w jedwabnym kusym szlafroczku
    • Już się zbierasz na polowanie? - powiedziała i kusząco oblizała usta. „Ta kobieta chce mnie doprowadzić do szaleństwa” pomyślałem
    • T....ta..tak – wyjęknąłem
    • Mhy...szkoda myślałam, że zobaczysz jaką fajną bieliznę kupiłam na noc poślubną – powiedziała i zrzuciła z siebie szlafroczek. Moim oczom ukazała się mega seksowna czerwona bielizna. Gorset unosił i tak ponętne piersi Belli i wyszczuplał jej smukłą talię a do tego miała na sobie czerwone stringi z pasali do pończoch. Mój przyjaciel był gotowy do akcji i już miałem podejść do Belli kiedy ta ubrała z powrotem szlafroczek i posyłając mi chytry uśmieszek powiedziała – Pamiętaj o celibacie Edwardzie. - wymruczała. Szybko do niej podszedłem i biorąc w ramiona pocałowałem żarliwie. Bella natychmiastowo oddała pocałunek co bardzo mi się spodobało
    • Czy Ty wiesz kobieto do jakiego stanu mnie doprowadziłaś? Czujesz jaki jestem twardy? Wiesz jak ciężko chodzi się ze sterczącym dowodem podniecenia? Kocham Cię moja wiedźmo – powiedziałem i znowu pocałowałem Belle. Ta jęknęła w moje usta i wygięła się w seksowny łuk rozkoszy. Musiałem się od niej siłą woli oderwać bo posiadł bym ją na szybkiego na stojąco przy ścianie a nie chciałem jej traktować w ten sposób. Tak kiedyś postępowałem z wampirzycami, na których mi nie zależało. A Bellę należało traktować z szacunkiem. Szybko opuściłem pokój i w wampirzym tempie wybiegłem przed dom gdzie czekała męska część rodziny.
    • Ed co ty taki poddenerwowany? - zaśmiał się Emmett
    • Nie Twój interes. Chłopaki muszę z wami poważnie porozmawiać. Nie mówiłem jeszcze tego Belli bo najpierw chciałem to skonsultować z wami – powiedziałem.
    • Synu wiesz, że na nas zawsze możesz liczyć – zapewnił Carlisle. Ruszyliśmy biegiem w las aby jak najdalej oddalić się od domu aby dziewczyny nie mogły nas usłyszeć. Kiedy byliśmy już dość daleko przysiadłem na powalonym drzewie i nie wiedziałem od czego zacząć
    • Bro powiedz co się dzieje? - powiedział Jazz
    • Synu jesteśmy rodziną i zawsze możesz się do nas zwrócić z każdym problemem – zapewnił Carlisle. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem
    • Jak dobrze wiecie jestem księciem Voltery i jak dobrze wiecie zamierzam poślubić Bellę. Ale jest jedna rzecz jakiej nie wiecie – powiedziałem
    • Zaczynasz mnie martwić Edwardzie – powiedział spanikowany Carlisle.
    • Zamierzam zabić Ara i Marka i przejąć władze a Bellę uczynić królową Voltery – wyznałem. Chłopaki popatrzyli na mnie zdziwieni
    • Jesteś pewien swojej decyzji Edwardzie? Pamiętaj, że to nie ja, nie Esme czy inni poniesiemy konsekwencje Twojej decyzji tylko Ty więc proszę Cię przemyśl to dokładnie – powiedział Carlisle. Z jednej strony miał racje to ja poniosę wszelkie konsekwencje ale byłem w 1000000000% pewny swojej decyzji i zdania nie zamierzałem zmieniać
    • Ed tata ma rację. Czy zastanawiałeś się czy Bella tego chce? Czy życie królowej będzie jej odpowiadało? Znam Bells dłużej niż Ty i ja znam jej gusta i guściki – powiedział Jazz. Właśnie tego mu najbardziej zazdrościłem. Zresztą nie tylko mu bo całej rodzinie Cullenów, że mieli okazję poznać ją wcześniej, poznać jej upodobania i w ogóle. No ale teraz Bells jest moją narzeczoną i tylko to się liczy.
    • Tak jestem pewny swojej decyzji i zdania nie zamierzam zmieniać. Wiem, że stawiam Belli trudną decyzję ale ona dla mnie jest najważniejsza tak samo jak dobro wszystkich wampirów a przez Ara panuje chaos i w ogóle rozpierducha. Mam wielką nadzieję, że razem ze mną będzie sprawowała rządy – powiedziałem
    • Wesz bro kiedy Bells widziałem po raz pierwszy to już wtedy wiedziałem, że ona zajdzie wysoko. Każdy chłopak jaki się do niej zbliżał musiał przejść przez kontrole brata misia i za każdym razem pękali ale wiem, że z Tobą będzie szczęśliwa. Ale ostrzegam Cię bro skrzywdź ją a znajdę Cię nawet pod ziemią i zabiję – powiedział misiek. Kurwa to chyba najdłuższa jego wymowa od kiedy go znam. Ale on ma rację w końcu jest jej starszym bratem
    • Emm spokojna Twoja rozczochrana nie skrzywdzę jej za żadne skarby. Jaki byłem każdy wie ale dla niej jestem w stanie zrobić wszystko. Kocham Twoją małą siostrzyczkę – wyznałem.
    • Dobra dosyć tych łzawych pierdół. Czas zapolować. Ed dni Twojej wolności są policzone – powiedział Jazz i zaśmiał się głośno
    • Masz racje są policzone a ja nie mogę się doczekać kiedy te dni się w końcu skończą. Dobra czas zapolować – powiedziałem i udałem się na zachód gdzie wyczułem stado pum. Zapolowałem na 3 pumy i 2 jelenie i czułem się pełny jak nigdy. Najchętniej wróciłbym już do domu do mojej ukochanej ale wiem, że chłopaki mi na to nie pozwolą. Muszę spędzić z nimi 2 dni gdzie wolałbym spożytkować je z Bella bardziej przyjemnie. Po polowaniu pobiegłem do ojca i braci, którzy czekali kolo wielkiego jeziorka i śmiali się donośnie. Całą noc przegadaliśmy i prze śmialiśmy. Następnego ranka zapolowaliśmy ponownie aby nikogo nie skrzywdzić na moim i Belli ślubie. Dzień zleciał niesamowicie szybko i kiedy wracaliśmy już do domu Emmett mnie zaskoczył.
    • Ed powiedz mi jak już zasiądziesz na tronie Voltery to pewnie się więcej nie zobaczymy tak? Nie będziesz chciał się zadawać z niższą warstwą społeczną – powiedział. Włączyłem dar Jazza i wyczułem, że on jest tą sprawą bardzo przygnębiony
    • Emmett nie ważne czy będę królem czy dalej tylko księciem Ty i reszta zawsze będziecie moją rodziną i zawsze będę was kochał. A poza tym nie wyobrażam sobie już życia bez Esme, której serce jest wielkości planety i ma nieposkromione pokłady miłości, bez Carlisle'a, który zawsze służy dobrą radą i jest buforem w wielu konfliktach, bez Rosalie, która jest ciągle zapatrzona w siebie ale kiedy potrzeba to pomoże, bez Alice, która ma w sobie tyle energii i zapału jak my wszyscy razem, bez Jazza tego, który zawsze jest opanowany i patrzy spokojnie na wszystko ale nie chciał bym mieć w nim wroga, bez mojej ukochanej Belli dzięki, której w moim życiu znów zaświeciło słońce, no i bez Ciebie Emmett. Jesteś takim rodzinnym misiem klaunem, który każdego umie rozśmieszyć ale kiedy sytuacja tego wymaga stajesz na wysokości zadania. Więc nie gadaj głupot ok? - zakończyłem przemowę
    • Wcale nie jestem misiowatym klaunem! - zagrzmiał wściekły Emmett na co się zaśmialiśmy. Resztę drogi do domu nikt z nas się nie odzywał. Weszliśmy do domu gdzie nasze kobiety coś szperały w internecie i nawet nie dostrzegły naszego przybycia.

WIEŚCI ROZCHODZĄ SIĘ Z PRĘDKOŚCIĄ ŚWIATŁA

Kiedy wraz z moją narzeczoną wyraziliśmy zgodę aby to Alice zorganizowała nam ślub chochliczek wyszła z naszego pokoju wesoło podgwizdując . Moja ukochana ubrała się w obcisłe leginsy, szpilki, i bluzkę z głębokim dekoltem . Wyglądała tak seksownie , że moja samokontrola została wystawiona na próbę . Złapałem ukochaną za rękę i wyszliśmy z domu aby udać się na nudne zajęcia. Jadąc samochodem trzymaliśmy się za ręce i posyłaliśmy sobie spojrzenia przepełnione miłością. Kiedy wysiedliśmy z auta na parkingu każdy posyłał nam spojrzenie. Kobiety kierowały zawistne spojrzenia w kierunku Beli a mężczyźni w moją ale ja miałem to wszystko w nosie. Jak gwiazdy w Hollywood wkroczyliśmy do szkoły. Idąc korytarzem podeszła do nas Jessica Stanley a jej myśli aż huczały od plotek jakie usłyszała
    • Cześć Edwardzie, witaj Bello – zaszczebiotała
    • Witaj Jess co Cię do nas sprowadza? - zapytała moja ukochana
    • Mam pytanie. Nie żebym wierzyła plotką ale nie chcę aby gadano głupoty na wasz temat więc chciałam sama się upewnić.... - kluczyła. Miałem już serdecznie kurwa dosyć jej paplaniny
    • Jess kurwa przejdź do rzeczy ok? Nie mamy czasu na pierdoły – powiedziałem wkurwiony.
    • Bo doszły mnie słuchy, że Bella jest w ciąży dlatego bierzecie ślub. Czy to prawda? - zapytała. Była wściekła, że Bella niby „złapała” mnie na dziecko. Bella zaczęła się śmiać a ja gdybym był człowiekiem za pewne dostał bym zawału serca
    • Że...że co? Jaka ciąża? - wyjąkała ze śmiechem Bella
    • No....czy jesteś w ciąży? Bo szkoła aż huczy o Tobie – powiedziała wredne Jessica. Włączyłem dar Jaspera i wyczułem, że moja ukochana jest wkurwiona więc delikatnie dotknąłem jej dłoni aby ją uspokoić
    • Jess żadnej ciąży nie ma, nie było ale będzie jak będziemy starsi a jeżeli jeszcze raz zaczniesz rozpowiadać takie głupoty to tak Cię przeświecę,że matka będzie musiała Cię z procy karmić rozumiesz? - warknęła Bella. Dziewczyna spojrzała na Bellę i przestraszona zaczęła się cofać
    • Prze.....prze....przepraszam,.... ja nie ….nie wiedziałam – wyjąkała Jess i szybko odwróciła się na pięcie i uciekła w drugą stronę. Spojrzałem na ukochana z uśmiechem a ona tylko cmoknęła mnie w polik i ruszyliśmy na zajęcia.


Zajęcia ciągnęły się w nieskończoność a mnie już głowa bolała od tych wszystkich myśli jakie wyczytywałem z umysłów ludzi. Po szkole zabrałem moją ukochaną na polowanie bo jej oczka zrobiły się ciemne. Kiedy wróciliśmy do domu coś mi nie pasowało. Po naszym domem zobaczyłem czarnego bentleya, który śmierdział Arem i to mi się nie podobało. Szybko weszliśmy do środa przed czym naciągnąłem na rodzinę i siebie tarcze aby nie mogli nas zaatakować.
    • Witaj synu – przywitał nas Aro
    • Czego chcesz? - powiedziałem wściekły. Jane warknęła na mnie wściekle na co moja ukochana posłała mrożące krew spojrzenie
    • Edwardzie Anthony Volturi – powiedział Aro
    • Aro stary przyjacielu tą rozmowę zostawcie sobie jak będziecie na osobności. Powiedz Edwardowi w jakiej sprawie przybyłeś – powiedział spokojnie Carlisle.
    • Masz rację przyjacielu. Cóż Edwardzie przybyłem tu z dwóch powodów. Po pierwsze przybyłem poznać nowego członka rodziny Cullenów a dwa doszła mnie pogłoska o waszym ślubie. I tak się zastanawiam dlaczego nie dostałem zaproszenia – powiedział. No jego chyba pojebawszy do końca.
    • Cóż Aro nie dostałeś go z prostego powodu....nie uważam Cię za swojego ojca. I nie chcę Cię widzieć na swoim ślubie – powiedziałem lekceważąco.
    • TROCHĘ SZACUNKU GÓWNIARZU! NIE TAK POWINIENEŚ ODNOSIĆ SIĘ DO KRÓLA! - Krzyknął Aro. Czy już mówiłem, że uwielbiam wytrącać Ara z równowagi? Nie? Cóż to już wiecie.
    • Dla mnie możesz być samym papieżem ale mało mnie to obchodzi. A teraz uprzejmie proszę o puszczenie mojego domu – powiedziałem uprzejmie.
    • Jeszcze Cię zniszczę – zagroził.
    • Nie był bym tego taki pewny Aro. Ciesz się władzą dopóki możesz – powiedziałem. Aro posłał gniewne spojrzenie po całej rodzinie i wyszedł. Czekałem kiedy tylko odjedzie na pewną odległość. Kiedy był wystarczająco daleko wypuściłem wstrzymane powietrze a dłonie, które miałem zaciśnięte w końcu rozprostowałem. Carlisle spojrzał na mnie zasmucony
    • Edwardzie wiesz, że Twoje postępowanie może odbić się na całej naszej rodzinie? - powiedział. Nie chciałem aby coś im się stało więc musiałem zrobić wszystko aby zapewnić im bezpieczeństwo.
    • No właśnie Panie wszystko mi wolno! Czy przez chwile pomyślałeś o nas a nie tylko o sobie! - krzyknęła Rosalie
    • Ros Edward nie chciał źle. Przecież wiesz, że nie sprowadziłby na nas niebezpieczeństwa umyślnie – broniła mnie Bella
    • Dzieciaki to nie czas na kłótnie. Teraz czas aby zająć się waszym ślubem – powiedziała Esme. Ros prychnęła gniewnie i poszła do swojego pokoju. Emmett biedny był między młotem a kowadłem ale postanowił pójść za żoną na górę. Alice jak na zawołanie podeszła do mnie i do Belli z jakimiś rysunkami. Dopiero po chwili zrozumiałem, że to suknie ślubne. Zostawiłem damy same a ja udałem się do Jaspera aby pograć w PSP.
    • Co wygoniły Cię? - powiedział ze śmiechem
    • Nie sam poszedłem bo zaczęły przeglądać suknie ślubne a to raczej nie moja broszka. Ja wole pograć.... - chciałem coś jeszcze powiedzieć ale do salonu wparował huragan piątej kategorii Alice
    • EDWARDZIE ANTHONY CULLEN CZY MI SIĘ WYDAJE CZY TY ZA NIEDŁUGO BIERZESZ ŚLUB?....NIE NIE WYDAJE MI SIĘ WIĘC RUSZ SWOJE SZANOWNE DUPSKO DO JADALNI GDZIE TWOJA NARZECZONA WYBIERA KWAIATY I INNE RZECZY!!!! - Krzyknęła Alice na co spojrzeliśmy na nią zdziwieni
    • Alice kochanie spokojnie. Edward i tak wszystko wyczyta z Twoim myśli a poza tym to chyba kobiety zajmują się całą oprawą ślubną – powiedział Jasper. Ta tylko zmroziła go wzrokiem. Już mu współczułem.
    • COŚ TY POWIEDZIAŁ?! JASPERZE HALL CULLEN MASZ SZLABAN NA SEX DO ODWOŁANIA! A CIEBIE ED ZAPRASZAM DO JADALNI – powiedziała Alice i wyszła.
    • Stary już ci współczuję. Dobra idę do nich zanim mnie ze skóry obedrą i Bella też da mi celibat – zaśmiałem się. Wchodząc do jadalnie spostrzegłem moją ukochaną ze wściekłą miną „Ups!” pomyślałem
    • Kochanie czy Ty przed chwilą mówiłeś coś o celibacie? - powiedziała spokojnie. Lekko kiwnąłem głową
    • Taa....Bells wiesz jak bardzo Cię kocham prawda? - powiedziałem podchodząc
    • Nie czaruj Edwardzie. Celibat do odwołania a teraz siadaj kolo mnie i pomóż mi wybrać mi serwetki, obrusy, tort, i muzykę – poleciła Bella. Siadłem posłusznie kolo niej i wybierałem całe to gówno. Dla mnie każdy kolor był taki sam ale one nie. Normalnie kurwa rzygam tęczą