Wszyscy martwią się tym iż po urodzeniu dziecka moja historia dobiegnie końca.
Nic bardziej mylnego. Kochane jestem zdziwiona że ten blog ma tylu czytelników ( co skrycie mnie cieszy ). Nie zamierzam jak na razie zakańczać tej opowieści.
Buziaki.:*****
Wasza Meggi :)
wtorek, 29 kwietnia 2014
Warto wierzyć w lepsze jutro
Siedziałem
nad strumieniem za domem i płakałem po wampirzemu. Przecież to nie
może być prawda!!! Tak być kurwa po prostu nie może!!! „Bożę
spraw niech mój aniołek się obudzi” pomyślałem. Z wielkim
wkurwieniem postanowiłem zapolować. Chociaż zawsze jestem dosyć
delikatny dla swoich ofiar tak dzisiaj byłem 100-tu procentowym
drapieżnikiem. Zero skrupułów zero litości tylko skok wbicie się
w tętnice i szybkie picie.
Po 48 godzinach wróciłem do domu
wyparowany z emocji. Byłem jak lalka jak kukła. Pusty w środku i
poruszający się jak automat. Zasiadłem w salonie i ukryłem twarz
w dłoniach. Nie zwracałem na pozostałych domowników
przebywających w salonie.
- GDZIE ŻEŚ SIĘ PODZIEWAŁ!!??!! TWOJA ŻONA LEŻY NIEPRZYTOMNA A TY SIĘ SZLAJASZ BÓG WIE GDZIE!!! - Krzyczała na mnie Rosalie. Z jednej strony miała absolutną racje bo powinienem być przy Belli a co ja zrobiłem?? Spierdoliłem z domu i użalałem się nad sobą jak imbecyl
- Ros nie krzycz na niego. Przecież widzisz jaki jest załamany. Edward przeżywa to na swój sposób – broniła mnie Esme. Posłałem wampirzycy spojrzenie wyrażające podziękowanie i skierowałem swe kroki do sypialni, w której leżała moja ukochana. Przed drzwiami wziąłem głęboki wdech i nacisnąłem klamkę i drzwi ustąpiły a ja wszedłem do środka. Na naszym łożu leżała Bella. Była jeszcze bledsza niż normalnie. Wyglądała jak trup na co moje martwe serce ścisnęło się jeszcze bardziej. Delikatnie podeszłem do łóżka i delikatnie usiadłem na posłaniu. Nie mogłem oderwać wzroku od jej delikatnej twarzy.
- Bello kochanie wiem, że słyszysz. Pamiętaj co Ci mówiłem. Zrobię wszystko abyś się wybudziła. Poruszę niebo i ziemię. - wyszeptałem. Wtedy poczułem jak moja ukochana delikatnie ściska moją dłoń. Szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy i aż kipiałem szczęściem. Zerwałem się na równe nogi i popędziłem jak burza do salonu – Bella uścisnęła moją dłoń!! Słyszy co się do niej mówi!! - powiedziałem szczęśliwy. Dziewczyny posłały mi spojrzenia, które mówiły „jak mi go żal” a Carlisle patrzył załamany.
- Edwardzie ona jest całkowicie świadoma tego co dzieje się dookoła niej. Słyszy co się do niej mówi i potrafi reagować na różne bodźce ale nie jest w stanie się wybudzić. Nie znam tego przyczyny ale jedno jest pewne ona taka już pozostanie i....i jest taka sugestia....aby....- urwał. A ja już wiedziałem co chce powiedzieć
- CHCECIE ZABIĆ MOJĄ ŻONĘ A WASZĄ CÓRKĘ I SIOSTRĘ??!! PO MOIM KURWA TRUPIE!!!ŻADNE Z WAS NIE ZBLIŻY SIĘ DO BELLI CHOCIAŻBY NA JEBANE 5 CENTYMETRÓW!!! - Wydarłem się. To mi się nie mieściło kurwa w głowie.
- Edwardzie wysłuchaj nas proszę Cię – powiedziała łagodnie Esme. Tej kobiecie nie jestem w stanie absolutnie kurwa niczego odmówić.
- Macie 15 minut dosłownie – powiedziałem ozięble. Nie mogłem tego kurwa pojąć jak oni mogą chcieć zabić tak cudowną istotę jaką jest moja Bella.
- Synu to co dzieje się z Bella...ja...ja nie umiem tego wytłumaczyć. Kochamy ją równie mocno jak ty. Przeszukałem każdą książkę jaką posiadam w domu na temat wampirów i nigdzie nie ma o dziwacznej śpiączce wampirów. Jestem bezradny w tej sprawie – powiedział Carlisle.
- Ale kurwa jego mać dlaczego chcecie ją zabić!!!- wydarłem się. No kurwa nie ogarniałem tej całej zjebanej sytuacji.
- Chcemy skrócić jej cierpienie jak i Twoje Edwardzie – powiedziała Rosalie
- ŻE CO WY CHCECIE KURWA ZROBIĆ??!! NO WAS DO RESZTY POPIEPSZYŁO!! - wydarłem się jeszcze głośniej. No teraz to rozjebali mi konstrukcje. - Przecież zabijając sens mojego istnienia tylko przysporzycie mi cierpienia – powiedziałem już spokojniej. Chciałem coś jeszcze dodać ale wtedy w głowie Alice pojawiła się wizja. Wizja przedstawiająca uśmiechniętego mnie, rozradowaną Bellę i nasze maleństwo biegające po łące. Ta wizja rozczuliła mnie tonalnie
- Nie możemy zabić Belli!!! - wydarła się moja siostra za co posłałem jej szeroki uśmiech.
- Alice co zobaczyłaś?? - dopytywał się Jazz
- Będziemy mieli nowego członka rodziny – powiedział uradowany chochliczek
- Wydaje się, ze nic nie rozumiem – powiedział zdezorientowany Emmett na co ja i chochliczek zaczęliśmy się
- Alice Edwardzie czy możecie nam to wytłumaczyć?? - powiedział ze stoickim spokojem Carlisle. Spojrzałem na Alice i zgodnie kiwnęliśmy głowami
- Carlisle chodzi o to iż moja Bella spodziewa się dziecka. Mojego dziecka!! Rozumiecie to??!! Będę kurwa ojcem!! - powiedziałem prze szczęśliwy.Każdy z mojej rodziny popatrzył na mnie jak na jebanego kosmitę a ja stałem i szczerzyłem się jak głupi to sera.
wtorek, 22 kwietnia 2014
ŻAL I FRUSTRACJA
Podróż na stały ląd ciągnęła
mi się strasznie i chciałem coś rozjebać. Moja żona nadal była
nieprzytomna i to mnie wkurwiało najbardziej. Co chwile spoglądałem
na jej bezwładne ciało leżało na kanapie łódki. Kiedy tylko
zawitaliśmy do portu szybko wyskoczyłem z łodzi zacumowałem łódź
po chwili podszedł do nas mój osobisty pilot wziął nasze bagaże
a ja delikatnie jakby była z porcelany podniosłem moją
nieprzytomną żonę. Wiedząc, że nikt nasz nie obserwuje pokonałem
drogę z łodzi do samochodu. Szybko otworzyłem tylne drzwi auta i
delikatnie ułożyłem Bellę na tylnej kanapie a sam z prędkością
światła zasiadłem za kierownicą i z piskiem opon ruszyłem w
kierunku lotniska. Najprawdopodobniej złamałem wszystkie przepisy
ale aktualnie miałem na to WYJEBANE. Zatrzymałem auto na płycie
lotniska i wyciągnąłem żonę z auta aby zanieść ja do samolotu.
Bałem się jej dotykać z obawy ze jej kruche ciałko za chwilę się
rozpadnie.
Kiedy wszystko było gotowe
ruszyliśmy po pasie startowym aby wzbić się w powietrze.
- Bello kochanie słyszysz mnie??- wyszeptałem bezradnie i delikatnie dotknąłem jej bladej dłoni. - Kochanie jeżeli mnie słyszysz proszę daj mi jakiś znak – błagałem żałośnie. Bella jakby mnie usłyszała bardzo delikatnie ścisnęła moją dłoń. Na ten niewielki gest ucieszyłem się jak pojebany – Tak się cieszę, że mnie słyszysz. Skarbie zrobię wszystko aby dowiedzieć się co Ci jest i Ci pomóc. - powiedziałem i dalej bawiłem się jej kruchymi palcami co jakiś czas obracając złoty zdobiony krążek na jej palcu. Ślubna obrączka. Nadal nie mogłem uwierzyć jakim cudem ta cudowna istota, ten aniołek zgodził się poślubić takiego potwora jakim jestem. Może i nie posiadam duszy ale oddam co tylko mam aby ona wyzdrowiała cokolwiek jej jest.
Po niespełna 8 godzinach
wylądowaliśmy na lotnisku i Seattle. Pilot oczywiście wyniósł
nasze bagaże a ja dźwignąłem Bellę na ręce i zaniosłem do
mojego kochanego Audi.
Po godzinie jazdy parkowałem auto
pod domem rodziców/teściów. Bo jakby nie patrzeć byli moimi
teściami a zarazem rodzicami. Kopniakiem otworzyłem frontowe drzwi
i wparowałem niczym burza do salonu gdzie siedziała nasza cała
rodzina. Esme zmartwiona o swoje najmłodsze dziecko, Alice
zirytowana brakiem jakichkolwiek wizji, Rosalie huj wie dlaczego (
chociaż nie chciała tego mówić głośno kochała Bellę ), Emmett
z braku bezsilności, Jaspera przytłaczały emocje panujące w
pomieszczeniu i Carlisle, który starał się odkryć zagadkę
śpiączki mojej ukochanej
- Edwardzie jak dobrze, że już jesteście – powiedziała smutna Esme i podeszła do nas i delikatnie pogładziła moją ukochaną po twarzy
- Edwardzie zanieś Bellę do mojego gabinetu – powiedział Carlisle z pełnym profesjonalizmem. Zrobiłem jak kazał i po chwili kładłem moją ukochaną na miękkim łóżku kolo, którego stało pełno dziwacznych przyrządów. Stałem tam i patrzyłem jak ojczym/teściu krąży wokoło Belli i coś mruczy pod nosem tak niezrozumiale, ze nawet ja wampir nie byłem w stanie tego zrozumieć. Nie wiem ile tak tkwiłem jak jebany kołek ale z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Carlisle'a – Edwardzie idź na dół do reszty mi tu trochę zejdzie. Jak tylko będę coś wiedział powiadomię was – powiedział łagodnie. Zastosowałem się do jego zaleceń i posłusznie zszedłem na dół .Na dole od razu podleciała do mnie Alice.
- Co z moją małą siostrzyczką? - zapytała płaczliwie
- Nie wiem Ali – powiedziałem bezradny i ukryłem twarz w dłoniach.
- Wszystko będzie dobrze Edwardzie. Musisz być dobrej myśli – próbowała mnie pocieszyć Esme. Uniosłem na nią zbolałą twarz i delikatnie się uśmiechnąłem.
Po półtorej godziny zszedł do
nas Carlisle z nieciekawą miną
- Co z Bellą!! - krzyknęliśmy wszyscy naraz. Carlisle spojrzał na mnie z wyrazem bólu i powiedział
- Edwardzie nie mam zbyt dobrych wieści – powiedział i podszedł bliżej
- Co jej jest?? - zapytałem z trwogą w głosie
- Tego dokładnie nie wiem ale jedno jest pewne. Nie obudzi się już nigdy – powiedział. Na jego słowa zawyłem niczym zranione zwierze i wybiegłem na zewnątrz. Chciałem być sam. Jak to nigdy się nie obudzi?? Przecież dopiero zaczęliśmy być szczęśliwi i zaczęliśmy sobie układać życie.
wtorek, 15 kwietnia 2014
Przepraszam :((((
Wybaczcie mi tak długą nieobecność ale cóż.....miałam zawirowania w życiu i nie miałam czasu pisać. Ale od teraz obiecuję, że postaram się wstawiać notki częściej. Pozdrowionka
Meggi :)
Meggi :)
Wyznanie i jego konsekwencję
Wiem, że to jest ten moment aby jej powiedzieć o
moich planach no ale kurwa nie wiedziałem jak mam zacząć. To takie
frustrujące!!! Zawsze byłem pewnym siebie bogatym dupkiem a teraz
dzięki tej przepięknej istocie stałem się miękką ciotą !!!!
Brrryyyy!!!!
- Edwardzie co się dzieje?? Zaczynam, się martwić – powiedziała moja ukochana i spojrzała na mnie. W jej oczach zobaczyłem strach i wielką ciekawość
- Kochanie najpierw mnie wysłuchaj do końca a później wydawaj osądy ok?? - zapytałem. Bella kiwnęła w skupieniu głową – Zostałaś moją żoną za co jestem ci dozgonnie wdzięczny. Ale … jak wiesz moje stosunki z Arem są....hmm....dość specyficzne... - powiedziałem no ale oczywiście moja Bella nie była by sobą gdyby mi nie przerwała
- Edwardzie one nie są specyficzne tylko popieprzone – powiedziała na co spojrzałem na nią wymownie – Przepraszam. Kontynuuj proszę – powiedziała skruszona
- Dziękuję. No więc moje stosunki z Aro są jak już powiedziałem dość specyficzne. Kiedy zamieszkałem z wami Cullenami i poznałem co to miłość rodziny, oddanie i prawdziwa miłość zmieniłem się i przyrzekłem Aro, że kiedyś go zniszczę i zajmę jego miejsce na czele wampirzego świata. I nie robię tego ze snobistycznych pobudek tylko dla sprawiedliwości. Chcę aby w naszym świecie zapanowała sprawiedliwość i kurwa dopnę tego choćbym miał wyzionąć ducha – powiedziałem. Bella posłała mi pełne zdziwienia spojrzenie.
- A co to ma do mojej skromnej osoby?? - powiedziała zdziwiona
- Jeżeli uda mi się a wierzę, że mi się uda. Przejąć tron Volturich chcę abyś zasiadła tam razem ze mną jako królowa Voltery – powiedziałem. Moja ukochana zrobiła wielkie zdziwione oczy jakby nie dowierzała w to co usłyszała.
- Że kurwa jak?? Że kim ja mam zostać?? Królową Voltery?? - powiedziała wstrząśnięta. Obiłem ją ramieniem i mocno do siebie przytuliłem ale moja ukochana była sztywna jak jebany patyk więc dla dla uspokojenia głaskałem jej plecy
- Bello kochanie nie podejmę się tego bez Ciebie. Jeżeli się nie zgodzisz na bycie królową Voltery to ok nawet ja nie będę próbował zabić Ara na co nie ukrywam mam wielką ochotę – powiedziałem. Cóż liczyłem na trochę inną reakcję mojej żony. No ale ona nigdy nie robi tego czego się po niej spodziewam i zawsze mnie zaskakuje.
- Edward kochanie zaskoczyłeś mnie. Daj mi się nad tym wszystkim zastanowić dobrze? Poukładać sobie w głowie – powiedziała. Delikatnie ucałowałem jej malinowe usteczka na co moja ukochana od razu się odprężyła. Jej drobne rączki obioły mnie za kark i Bella ochoczo pogłębiła pocałunek. Na co oczywiście nie protestowałem. Bo kim że ja kurwa jestem aby odmawiać tej kobiecie?? Całowałem ją w największą pasją na jaką mnie było tylko stać. Nie wiem kiedy i jak ale po chwili stałem tylko w spodniach bo koszula już leżała na ziemi. Posłałem mojej żonie pytające spojrzenie na co ona uśmiechnęła się seksownie i zaczęła sunąć palcem wskazującym od prawego sutka do lewego, następnie wróciła na mostek i delikatnie drapiąc paznokciem zaczęła sunąć poprzez mięśnie brzucha, które automatycznie się napięły. To było kurewsko przyjemne i najchętniej zerwałbym z niej te łaszki i posiadł tu na łonie natury pośród tych wszystkich leśnych zwierzątek.
- Bello....może przeniesiemy się do naszej sypialni i tam to dokończymy?? - wydyszałem z trudem. Byłem już kurewsko nakręcony i sam sobie zadawałem pytanie czy ja nie jestem czasem popierdolony??
- Zawsze robimy to w łóżku....no ok zdarzyło nam się to pod prysznicem. Zróbmy to tutaj na łonie natury jak na drapieżników przystało – wyszeptała uwodzicielsko
- Skoro tego chcesz – wymruczałem i dołączyłem się do zabawy. Zerwałem z niej bluzkę i biustonosz ukazując moim oczom jej idealny biust, który jak tylko go ujrzałem wydał mi się większy co najmniej o dwa rozmiary – Bello czy czasem nie.... - nie dane było mi bo moja ukochana żoneczka zamknęła mi usta pocałunkiem. Kiedy pozbyliśmy się tych resztek ubrań jakie na nas zostały uniosłem moją ukochaną wampirzycę i opierając ją o drzewo posiadłem z głośnym jękiem rozkoszy z jej strony.Kiedy oboje nasyciliśmy się sobą nawzajem pomogłem się jej ubrać i powolutku ruszyliśmy do domu. Dobrze nie przekroczyliśmy progu domu a rozdzwoniła się komórka Belli
- To Alice – powiedziała moja żona i odebrała – Hej Ali...- powiedziała do słuchawki ale chochliczek jej przerwał
- BELLA!!?? BELLO !!!CZY U WAS WSZYTSKO W PORZĄDKU?? - Wydzierała się do słuchawki moja szwagierka
- Ali spokojnie. Tak u nas jak najbardziej wszystko w porządku a czemu pytasz?? - stało się coś?? - zapytała
- Bells nie widzę Cię w wizjach. Staram się ze wszystkich sił ale nic nie widzę. Od tego aż mnie głowa rozbolała – powiedziała rozżalona Alice
- Jak to mnie nie widzisz??.... - moja ukochana chciała coś jeszcze powiedzieć ale wtedy jakby ktoś ją mocno kopnął w brzuch zgięła się w pół i upuściła telefon na podłogę.
- Bells skarbie wszystko w porządku?? - zapytałem podchodząc do niej i lekko przytrzymując. Moja ukochana spojrzała na mnie przerażonymi oczyma po czym zemdlała. - BELLS KURWA CO CI JEST??!!! SKARBIE OBUDŹ SIĘ DO KURWY NĘDZY!!! - Wydzierałem się na całe gardło. Jakim cudem ona zemdlała??!! Do huja przecież wampirom takie sytuacje się nie przydarzają. Cuciłem moją ukochana co nie dawało żadnego skutku. Mało nie oszalałem z rozpaczy. Po chwili rozdzwoniła się moja komórka. Dzwonił Carlisle.
- Edwardzie wracajcie natychmiast – powiedział i się rozłączył. Jak powiedział tak też zamierzałem uczynić. Zaniosłem żonę do sypialni a sam zająłem się pakowaniem naszych rzeczy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)