Hej kochane chciałam wam przedstawić mojego nowego bloga.
http://broken-heart-of-an-angel.blogspot.com/
To opowiadanie Luanne Rice "Świetliste lato" ja tylko pozmieniałam imiona i dodałam trochę od siebie.
Zapraszam do czytania i komentowania.
Meggi :****
piątek, 23 sierpnia 2013
piątek, 16 sierpnia 2013
Wielki powrót
- Denerwuję się – powiedziała Bella kiedy spotkaliśmy się na dole. Spodziewałem się , że Bella ubierze się tak jak zawsze czyli jeansy, trampki i T-shirt ale ona ponownie mnie zaskoczyła. Ubrała obcisłe leginsy, obcisły top na ramiączkach a do tego szpilki. Włosy lekko podkręciła i pozostawiła rozpuszczone. Wyglądała nieziemsko.
- Dasz rade kochanie. Pamiętaj aby zmienić w jakiś czas soczewki. - powiedziałem i otrzymałem jej drzwi.
- Wiem wiem. Boje się pragnienia – odparła .
- Jeżeli tylko poczujesz pieczenie od razu mnie powiadom to zabiorę Cię z powrotem do domu – zapewniłem. Ruszyliśmy w stronę HIGHT SHOOL FORKS. Przy tempie mojej jazdy znaleźliśmy się tam po 20 minutach . Kiedy wjeżdżaliśmy na parking wszystkie pary oczu były zwrócone w naszą stronę. Zaparkowałem koło auta Emmetta i wysiadłem aby otworzyć drzwi mojej ukochanej.
- Co się stało z Cullenówną ? - usłyszałem Jessice.
- Pewnie przeszła operacje plastyczną . Nic dziwnego z taką mordą wyglądała jak ich uboga krewna – odpowiedziała Lauren. Z gardła mojej ukochanej wydobył się delikatny charkot. Złapałem jej dłoń i zataczałem kręgi kciukiem na wierzchni jej dłoni. Moja ukochana wyprostowała się dumnie i z gracją godną nie jednej baletnicy i ruszyliśmy do budynku. Nasze pojawienie stało się wielkim powrotem Cullenów. Kiedy mijaliśmy Jessice i Lauren te były czerwone ze złości na co moja ukochana zaśmiała się perliście. Kilka dni wcześniej zmieniłem swój plan lekcji tak aby mieć każdą lekcje z moją ukochaną.
- Do zobaczenia na stołówce gołąbeczki – zaświergotała Alice i razem zresztą ruszyliśmy na zajęcia. Trzymając się za dłonie ruszyliśmy na trygonometrię. Wchodząc do sali przykuliśmy uwagę wszystkich uczniów jak i samego nauczyciela.
- Witamy witamy Panie Cullen , Panno Cullen skoro weszliście już jak gwiazdy filmowe to zapraszam zajmijcie swoje miejsca – powiedział nauczyciel. Zajęliśmy miejsca w ostatniej ławce i udawaliśmy , że słuchamy. Lekcja minęła nam spokojnie. Kiedy wychodziliśmy z sali moja ukochana stanęła jak wryta.
- Co się stało Bells ? - zapytałem przerażony.
- Jake – wyszeptała. Podążyłem za jej spojrzałem i ujrzałem rosłego Indianina dumnie opierającego się o ścianę. Kiedy ujrzał Belle uśmiechał się szeroko i podszedł do nas jak gdyby nigdy nic. Moja ukochana wyszła mu naprzeciw . Kiedy się mijali Bella wyszeptała przez zaciśnięte zęby .
- Do lasu i to migiem – wysyczała . Załapałem ją za dłoń chcąc dodać jej otuchy. Przez chwile przeszło mi przez myśl pozwolenie pójść jej tam samej.
- Kochanie chcesz to załatwić sama ? Jeżeli tak to ja poczekam przy aucie – powiedziałem.
- Nie proszę zostań. Będziesz buforem między mną a tym zapchlonym kundlem – powiedziała. Zaśmiałem się na to określenie. Ale widocznie młodemu Blackowi się to nie spodobało bo prychnął gniewnie na co ja i Bella posłaliśmy mu gniewne spojrzenie.
Rano czekałem aż moja ukochana się ubierze i
zejdzie na dół. Postanowiliśmy, że ja i Bella jedziemy moim
Audi, a Rosalie , Emmett, Jazz i Alice zabiorą się autem Emmetta.
czwartek, 15 sierpnia 2013
JAK ON ŻYJE
- Belli nie było już 4 godziny i zaczynałem się kurewsko martwić. Chodziłem z kąta w kąt. Starałem znaleźć sobie jakieś zajęcie ale zaraz szybko traciłem ochotę. Nie minęło 30 minut a moja ukochana stanęła w drzwiach.
- Bello proszę uspokój się – odezwał się Jasper.
Użyłem jego daru i wyczułem, że jest porządnie wkurwiona. - Kochanie uspokój się – poprosiłem.
- JAK MAM SIĘ KURWA USPOKOIĆ SKORO OKAZAŁO SIĘ, ŻE ON ZYJE ? JAK TO ON ŻYJE ?! JAK TO WOGÓLE MOŻLIWE ? - wydarła się. Podszedłem powoli do niej i dotknąłem jej ramienia aby lekko ją uspokoić .
- Skarbie wszystko za chwile Ci wyjaśnię tylko się uspokój – poprosiłem. Bella wzięła głęboki wdech i skinęła głową.
- Nic z tego nie rozumiem – wychlipała. Objąłem ją opiekuńczo ramieniem i zaprowadziłem do kanapy.
- Kiedy się tu przeprowadzaliście od początku wiedziałem, że Jake będzie zmiennokształtnym. Kiedy dowiedział się kim jesteśmy zaczął się lekko trząść a później odszedł. Z Tobą spotykał się normalnie ale nas unikał. W ten dzień kiedy wsiedli do auta z Twoimi rodzicami wiedział, że jest jest zmiennokształtnym . Kiedy Twoi rodzice spadli w przepaść on zmienił się w wilka i tylko dla tego przeżył. Pewnie dziwi Cię dlaczego nie kontaktował się z Tobą? Cóż.... raz dostał zakaz od samca Alfa, dwa bał się, że Cię skrzywdzi a trzy mieszkałaś z nami – wyjaśnił Carlisle. Bella zerwała się z miejsca.
- TO DLACZEGO NIE URATOWAŁ MOICH RODZICÓW?! GDZIE TEN KUNDEL TERAZ JEST ?! - krzyczała. Oj mój kochany nerwowiec.
- W La Push ale my tam wchodzić nie możemy – odpowiedział. Bałem się, że moja dziewczyna coś odpierdoli …. i bardzo się nie pomyliłem. Z myśli Alice zobaczyłem jak Bella biegnie w stronę La Push a później znika z jej wizji.
- Isabello Marie Cullen zabraniam Ci tam iść ! - wydarłem się.
- Bells nie chce stracić siostry – wychlipała.
- Chce z nim tylko porozmawiać i wyjaśnić kilka rzeczy – odparła hardo.
- Bello to jest czyste samobójstwo – powiedział Carlisle. Bella posłała nam mordercze spojrzenie i chciała wyjść. Musiałem szybko coś wymyślić aby ją zatrzymać.
- Kochanie załatwię Ci spotkanie z Blackiem tylko proszę nie idź tam – poprosiłem.
- Zrobisz to dla mnie ? - zapytała.
- Dla Ciebie zrobię wszystko kochanie, nawet gwiazdkę z nie ma Ci zdejmę – wyznałem. Emmett zaczął udawać, że wymiotuje za co od Rosalie oberwał w głowę. Na ten gest wszyscy wybuchli śmiechem.
Od pamiętnej rozmowy minęło już tydzień czasu. Nasza rodzina wróciła do normalnych zajęć. Ja, Bella,Emmett,Rosalie,Alice i Jazz wróciliśmy do szkoły. Wszyscy byli przeciwni aby Bella szła z nami ale ja wiedziałem, że da rade. Już jutro nasz wielki powrót na uczelnie.
WIEDZIAŁEM, ŻE TO ZDOLNY WAMPIREK
Stałem w tym salonie i nie wiedziałem co mam zrobić.
Carlisle wyciągnął swoją komórkę i zadzwonił do Gareta.
- Witaj Garet mam do Ciebie prośbę – powiedział.
- Witaj przyjacielu . Mów proszę – zachęcił.
- Mam tutaj nowonarodzoną wampirzyce i ona ma chyba dar – odparł zaciekawiony.
- Będę dziś wieczorem – powiedział i zakończył połączenie.
Podszedłem do Belli i mocno ją przytuliłem. - Od zawsze wiedziałem, ze to zdolny wampirek z tej mojej dziewczyny – powiedziałem i cmoknąłem w czubek głowy.
- Edwardzie jestem tylko zwyczajnym nowonarodzonym wampirem nic szczególnego naprawdę – przekonywała.
- Bells ty już jako dziecko wykazywałaś zdolności nie osiągalne dla ludzi. Nigdy nie miałaś problemu ze przyciąganiem do siebie zwierząt, istot nad ludzkich jak i oczywiście kłopotów – powiedział Carlisle.
- Istot nad ludzkich ? Was poznałam jak się tutaj przeprowadziliśmy , kłopoty były moją nieodłączną naturą – zaśmiała się .
- Isabello my nie byliśmy jedynymi nadludzkimi istotami w twoim życiu . Twój przyjaciel Jackob Black jest zmiennokształtnym – powiedział. Moja ukochana zrobiła wielkie oczy.
- Czym był Jake ? - wykrztusiła.
- Kochanie Black jest wilkołakiem – powiedziałem
- ale jak ….. jest ? Przecież on nie żyje . Zmarł w wypadku z moimi rodzicami – wykrztusiła .
- Kochanie wyjaśnię Ci to później . Teraz chodź zapolujemy bo za 4 godziny przyjdzie Garet – zakomunikowałem . Złapałem jej dłoń i razem wybiegliśmy z domu.
Całą drogę trzymaliśmy się za ręce . Moją głowę zaprzątała myśl o poproszeniu Belli o rękę . Kiedy tylko się pobierzemy zniszczę Aro i zaprowadzę porządek w naszym świecie.
Polowanie przebiegło sprawnie . Oczy mojej ukochanej nadal są szkarłatne ale mnie to nie przeszkadza . Kiedy byliśmy już pod domem wyczułem zapach nowego wampira co oznaczało, że pojawił się Garet. Ramie w ramie weszliśmy do domu. W salonie siedziała nasza rodzina i ciemnowłosy wampir o szkarłatnych oczach. - Edwardzie poznaj mojego starego przyjaciela Garet Santiago. Grecie oto nowy członek mojej rodziny Edward Cullen – przedstawił nas Carlisle. Będąc dżentelmenem podałem przybyszowi rękę.
- Witaj Edwardzie Anthony Volturi Cullen – odezwał się.
- Skąd wiesz, że jestem Volturi ? - wykrztusiłem.
- Byłem przy Twoich narodzinach – zakomunikował.
- Znałeś moją mamę ? … dobra nie ważne, powiedz lepiej jakie zdolności posiada moja ukochana – powiedziałem. Wampir przeniósł swój wzrok na Belle .
- Zdolniutka jesteś słodziutka. Carlisle stworzyłeś bardzo utalentowanego wampira – odezwał się.
- To nie ja ją stworzyłem tylko Edward – odparł.
- To jaki mam w końcu dar ? - zapytała zdenerwowana Bella.
- Nie dar a dary Bello. Rzadko się to zdarza ale posiadasz kilka darów . Jesteś tarczą mentalną i fizyczną, potrafisz odepchnąć od siebie napastnika za pomocą siły woli i co najważniejsze możesz zajść w ciąże i sprawić aby kobiety z naszego gatunku były matkami – odparł.
- Aaa... BELLS ! PROSZĘ SPRAW ABYM BYŁA MAMĄ ! - krzyneła Rosalie.
- Rosalie nie bądź taka i nie zamęczaj jej. Dziewczyna dopiero co się o tym dowiedziała a Ty już ją chcesz wykorzystać – odezwała się Alice.
- Ali a może Ty nie chciałabyś zostać matką co ? - powiedziała zdenerwowana Rosalie.
Doskonale rozumiałem zdenerwowanie Rosalie . Sam chciałem być ojcem ale ze względu na to że jestem wampirem było to nie możliwe. - Nie mogę w to uwierzyć ! Jako człowiek nie mogłam mieć dzieci ale jako wampir mogę . Muszę zostać sama – powiedziała i wybiegła.
Przez chwile chciałem pobiec za nią ale postanowiłem dać jej trochę przestrzeni.
NAJLEPSZA NOC MOJEGO ŻYCIA !
- Szybkim ruchem przewróciłem nas tak, że to teraz ja leżałem na łóżku. Napawałem oczy piersiami Belli odziany tylko w delikatny jedwabny biustonosz. Pozbyliśmy się naszych ubrań pieszcząc nasze nagie ciała. Bella raz za razem mruczała jak kotka co mnie jeszcze bardziej nakręcało.
- Boże Bells ….- wydyszałem przy jej biuście.
- Edwardzie nie dręcz mnie już – wyjęczała.
- Mmm...kochanie . Kocham Cię Bells – jęknąłem i wszedłem w nią delikatnie. Dziewczyna jęneła przeciągle i zaczęła się powoli poruszać na mnie. Jej wnętrze było przyjemne ciasne i gorące .
- Też Cię kocham – jęknęła . Zamruczałem głośno i przewróciłem nas po raz kolejny. Dzięki tej pozycji wszedłem w nią jeszcze głębiej i przyspieszyłem . Kochaliśmy się szybko i namiętnie co sprawiło , że byłem bliski spełnienia .
- O Chryste Bells zaraz dojdę – jęczałem . Bella oplotła mnie ciaśniej nogami co sprawiło, że dosłownie oszalałem z pożądania . Po niespełna 10 minutach moja ukochana osiągnęła szczyt a ja zaraz po niej . Lekko dysząc zsunąłem się z Belli i tuląc Belle do siebie dyszałem ciężko.
- To było niesamowite – wyszeptała Bella.
- Dokładnie. To najlepsza noc mojego życia Bells. Jeszcze nigdy nie zatraciłem się w seksie tak jak z Tobą. - wyznałem .
- Dziękuje Ci – wyszeptała.
Leżeliśmy tak aż do świtu. Non stop tuliłem Belle do siebie i głaskałem jej plecy. - Idziemy na małe polowanko ? - zapytałem.
- Mmm.... chętnie bym poszła ale tak dobrze mi tu się leży – wymruczała.
- Mi też kochanie ale Twoje oczka są lekko ciemne – odparłem. Bella szybko pobiegła do łazienki i po 10 sekundach pojawiła się w pełni ubrana. Wyglądała cudownie w obcisłych dresach i luźnej bluzie z kapturem. Sam szybko się ubrałem i trzymając się za ręce zeszliśmy na dół gdzie była cała nasza rodzina.
- Ooo!... nasze gołąbki się pojawiły. Łóżko chociaż całe ? Wiesz Bells Edi był wyposzczony – zaśmiał się Emmett . Już chciałem mu coś powiedzieć ale moja ukochana spojrzała groźnie na Emmetta a ten wyleciał przez okno i wylądował z głośnym pluskiem w niewielkiej kałuży błota.
- Jak … jak Ty to …. zrobiłaś ? - zapytała Rosalie .
- Bello ty masz dar – odezwał się Carlisle.
- Nie wiem jak. Ja i dar ? Nie żartuj sobie ze mnie Carlisle – odparła.
TEN CHOLERNY KUNDEL...
- To co tam zastaliśmy przyprawiło moje martwe serce o „zawał”. Przed domem stały 9 wielkich wilków a jeden z nich przyszpil moją ukochaną do ziemi i szczerzył wściekłe zębiska . Bez zastanowienia poraziłem rdzawego wilka prądem co umożliwiło mojej ukochanej ucieczkę.
- Co się stało ? - zapytałem roztrzęsionym głosem.
- Wyszłam przed dom a po chwili pojawiły się te kundle a ten cholerny kundel się na mnie rzucił – powiedziała Bella.
- Co wy tu robicie – zapytałem.
- „Zerwaliście pakt, przyszliśmy wymierzyć karę” -wyczytałem z myśli czarnego wilka, który musi pełnić funkcje samca Alfy.
- JAKI KURWA PAKT ? - wydarłem się
- „Cullenowie zawarli z nami pakt ale jak widać nie dotrzymali słowa więc muszą ponieść konsekwencje swojego czynu”- przekazał mi.
- Carlisle o co chodzi z tym paktem ? -zapytałem.
- Kiedyś zawiązałem pakt z wilkami o tym, że nie żywimy się ludźmi – odparł.
- Nie ruszycie mojej nowej rodziny – powiedziałem i nałożyłem tarcze na zebranych wokół mnie . Jeden z wilków padł na ziemie i wpatrywał się z miłością , uwielbieniem w Belle. Z jego myśli wyczytałem, że to Seth wpoił się w Belle.
- Nawet o tym nie myśl kundlu – wyryczałem. Wilki pokłoniły się w kierunku mojej ukochanej i zaczęły się wycofywać .
- Dlaczego oni się wycofują ? Zapytała Bella wtulona w mój bok.
- Seth Clewoter się w Ciebie wpoił a obiektu ich wpojeń nie można zranić – odpowiedział Carlisle.
- CO ON ZROBIŁ ?! ZA RZADE SKARBY NIE POZWÓLCIE MU SIĘ DO MNIE ZBLIŻYĆ! BŁAGAM – lamentowała.
- Spokojnie kochanie nie podejdzie do Ciebie nawet na metr już ja o to zadbam – przytaknąłem i cmoknąłem ja w czubek głowy.
Po chwili wziąłem ja na ręce i zaniosłem do jej pokoju. - Zabierz mnie do siebie kochanie – wyszeptała.
- Skoro tego chcesz – odparłem i już po chwili kładłem ją na łóżku w mojej sypialni .
Sam ułożyłem się koło niej i przytuliłem. Bella zaczęła wodzić palcem po moim torsie. - Jesteś piękny – wyszeptała do mojego ucha i lekko zassała jego płatek.
- Bells nie kuś proszę – powiedziałem.
- Nie podoba Ci się to co robię ? - zapytała i usiadła na mnie okrakiem.
- Podoba mi się i to bardzo ale nie chce Cię do niczego zmuszać – odparłem.
- Więc nie marudź tylko się przyłącz – powiedziała zalotnie. Nie mogłem dłużej się opierać pragnieniom. Nasze pieszczoty zaczęły robić się coraz bardziej namiętne. Ułożyłem się między nogami dziewczyny i opierając się na przemienianiach pocałowałem ją mocno. Bella szybkim ruchem zdarła ze mnie koszulkę, którą miałem na sobie i błądziła dłońmi po torsie i plecach lekko je drapiąc wywołała dzikie mrukniecie.
JEJ SMAK MNĄ ZAWŁADNĄŁ
- - A cóż takiego otrzymałeś hmm ? - zapytała i zalotnie oblizała usta . Miałem wielką ochotę ją pocałować. Podszedłem bliżej niej, złapałem jej twarz w swoje dłonie musnąłem jej usta . Ten pocałunek był delikatny niczym skrzydełka motyka . Po chwili nasze pocałunek stał się najsmętniejszy. Bella zarzuciła mi ręce na szyje a dłonie wplotła we włosy. Jej smak mną zawładną . Tak dobrze było poczuć jej smak i ufne wtulone ciało. Po kilku minutach oderwałem się od niej i spojrzałem głęboko w oczy i dostrzegłem w nich zachwyt i chyba miłość.
- Kocham Cię Bells – wyszeptałem .
- Ja Ciebie też Edwardzie – odparła. Przytuliłem ją mocno do siebie. Tak dobrze było ją przytulić i napawać się jej zapachem . Staliśmy tak z 15 minut i cieszyliśmy się swoim towarzystwem .
- Wracamy ? - zapytałem.
- Jeżeli tego chcesz – odparła.
- Jedynie czego chce to mieć Cię przy sobie już zawsze – powiedziałem.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem książę – powiedziała żartobliwie .
- A teraz jedziemy na zakupy . Mam zamiar rozpieszczać księżniczkę – powiedziałem z powagą.
- Nieee... nie cierpię zakupów i wcale nie musisz mnie rozpieszczać - powiedziała.
- Isabello Marie Cullen proszę nie marudzić . Chodźmy będzie fajnie - powiedziałem.
- Edwardzie nie mogę iść na zakupy, zapomniałeś, że jestem nowo narodzonym wampirem ? - zapytała „O FUCK ! Całkiem o tym zapomniałem. No super wampir ze sklerozą ” pomyślałem.
- Cholera zapomniałem o tym. To poproszę Alice, żeby pojechała i kupiła coś dla Ciebie. Ta mała wróżka będzie wiedziała co ma kupić – powiedziałem.
Razem z Bellą pobiegliśmy do domu a tam w środku mała piłeczka z ADHD rzuciła mi się na mnie. - Dziękuje , dziękuje . Już wiem co jej kupić. To ja jadę pa – krzykła . Cmoknęła mnie w polik i wybiegła . Przewróciłem tylko oczami i skierowałem swoje kroki do salonu. Nie zdążyłem dobrze usiąść a do salonu wszedł Carlisle.
- Edwardzie mogę Cię na chwile prosić do swojego gabinetu ? - zapytał.
- Tak już idę – odparłem i ruszyłem za nim.
Weszliśmy do gabinetu , Carlisle zasiadł za biurkiem. - Usiądź proszę chciałabym z Tobą poważnie porozmawiać – rzekł poważnie. Nie mogłem nic wyczytać z jego myśli. Usiadłem posłusznie.
- O co chodzi Carlisle ? - zapytałem.
Carlisle podał mi grubą kopertę. - Wraz z Esme rozmawialiśmy dość długo i doszliśmy do wniosku, że chcemy abyś został naszym synem. W kopercie masz nowy akt urodzenia, kartę zdrowia, dowód osobisty i prawo jazdy. Mam nadzieje że nie jesteś na nas zły ? - zapytał.
No to mnie teraz zaskoczył. - To wiele dla mnie znaczy naprawdę. Jestem was niezmiernie wdzięczny . Dzięki wam mam rodzinę, której nigdy nie miałem – powiedziałem.
- Witaj w rodzinie Edwardzie Anthony Cullen. Mam niedyskretne pytanie – mruknął .
- Mów śmiało – odparłem.
- Czy Ty i Bella jesteście parą ? Nie żebym miał coś przeciwko po prostu chce aby była szczęśliwa – powiedział.
- Kocham Belle całym sercem i dziwnym trafem ona kocha mnie . Wiąże z Bellą swoja przyszłość – odpowiedziałem .
Carlisle kiwnął tylko porozumiewawczo głową. Po niespełna 20 minutach poczuliśmy odór mokrego psa i groźne warczenie. Szybko zerwaliśmy się i zbiegliśmy na dół . To co tam zastaliśmy przyprawiło moje martwe serce o „zawał”
niedziela, 4 sierpnia 2013
SORYYYYYYYYYYYY,.............
Bardzo was przepraszam ze rozdziały takie króciutkie ale brak czasu i weny. Obiecuje, że się poprawie :)
PIERWSZE POLOWANIE
Razem z Bellą biegliśmy przez las trzymając się
za ręce. Instynktownie omijaliśmy przeszkody. Zatrzymaliśmy się
koło gór.
- Co mam teraz robić? - zapytała speszona. Stanąłem za nią, objąłem w tali i szepnąłem do ucha
- Zamknij oczy i wciągnij nosem powietrze – poleciłem
- Mhy – mruknęła
- Powiedz mi co czujesz? - zapytałem
- Yyy...stado jeleni na północ – powiedziała niepewnie
- Dobrze! I co jeszcze? - mruknąłem
- Na zachód wylegują się pumy. Mogę na nie zapolować? - zapytała podekscytowana
- Oczywiście. Kotku zdaj się na instynkt a pójdzie Ci najlepiej – doradziłem i zdjąłem dłonie z jej boków. Bella puściła się biegiem w kierunku pum. Ja trzymałem się lekko z tyłu chcąc dać jej trochę swobody. Bella perfekcyjnie skoczyła na pumę i powalając ją wbiła kły w jej tętnice szyjną. Poruszała się niebywale, z taką gracją i wyrafinowaniem. Ja sam zapolowałem na drugą pumę. Kiedy „wypiłem” ją do dna moja ukochana upolowała jeszcze dwie sarenki.
- Jak się czujesz? - zapytałem
- Jestem pełna i chyba więcej nie zmieszczę – odparła
- No dobrze. To teraz chodźmy na spacerek. Chyba musimy porozmawiać – zakomunikowałem. Dziewczyna tylko kiwnęła głową na znak zgody i złapała mnie za dłoń. Tak dobrze było czuć dotyk jej dłoni, jej bliskość. Nie byłem w stanie bronić się przed tym uczuciem. Kocham Bellę i wiążę z nią swoją przyszłość. Chcę aby wraz ze mną rządziła Volterą kiedy już pozbędę się Ara i Marka
- Edwardzie dlaczego jesteś taki milczący? Nad czym tak rozmyślasz? - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Belli
- Nad tym wszystkim. Nad Aro, Cullenami i nad nami – odparłem. Bella spojrzała na mnie swymi szkarłatnymi tęczówkami a ja od razu pomyślałem o Aro.
- Wiem, że nienawidzisz Ara i wcale Ci się nie dziwie. A o co chodzi z moją rodziną? Źle Ci u nas? – zapytała
- Z Twoją rodziną wszystko w porządku. Kocham Esme i Carlisle'a jak swoich rodziców. Dopiero tu w Forks poznałem co to ciepło rodzinne i miłość. Za nic nie zamieniłbym tego co tu otrzymałem – odparłem
- A cóż takiego otrzymałeś hmm?? - zapytała i zalotnie oblizała usta. Miałem wielką ochotę ją pocałować. Podszedłem bliżej niej, złapałem jej twarz w swoje dłonie i...
NOWA BELLA CULLEN
Przemiana powoli dobiegała końca. Alice
zakomunikowała, że Bella obudzi się dziś wieczorem więc każdy
siedział, jak na szpilkach. Cały czas siedzę przy łóżku
mojego aniołka i gładziłem jej rękę. Nie była już taka
ciepła i krucha tylko taka jak moja zimna i twarda. Jej uroda
została udoskonalona , jej brązowe włosy nabrały teraz rudowych
refleksów. Jej malinowe usta stały się pełniejsze wprost
stworzone do całowania .
Moje rozmyślenia tak mnie pochłonęły, że nie zauważyłem kiedy nadszedł zmierzch co oznaczało , że za chwile mój aniołek się wybudzi.
Moje rozmyślenia tak mnie pochłonęły, że nie zauważyłem kiedy nadszedł zmierzch co oznaczało , że za chwile mój aniołek się wybudzi.
- Edwardzie Bella za 10 sekund się obudzi – powiedziała Alice.
Cała rodzina zebrała się w moim pokoju aby powitać Nową Belle Cullen. Tak jak przewidziała Alice Bella otworzyła oczy po upływie 10 sekund . Przez chwile rozglądała się zdezorientowana po pokoju a później przeniosła swój wzrok na członków rodziny . Kiedy nasze spojrzenia się spotkały ja mimowolnie się uśmiechnąłem . Bella szybko zerwała się z łóżka i stuliła się w moje ramiona. - Boże Edward tak tęskniłam – zaszlochała wtulając się we mnie mocniej .
- Bello.... skarbie..... du..dusze ….. się. - wydyszałem . Mój aniołek odsunął się ode mnie .
- Ale jak ? Przecież jesteś wampirem ? - zapytała .
- Skarbie przez pierwszy rok będziesz od nas silniejsza a tylko dlatego, że w Twoich tkankach jest jeszcze krew. Więc teraz Twoja kolej aby mnie nie zabić – powiedziałem i cmoknąłem ją w czółko . Bella kiwnęła głową a następnie przywitała się zresztą domowników .
- Esme , Carlisle … tak za wami tęskniłam . Kocham Was – wyszlochała dziewczyna.
- My też tęskniliśmy i też Cię kochamy Bello – powiedziała Esme .
- Bello teraz kiedy nie zabijesz się na prostej drodze przyzwyczajaj się do szpilek, spódniczek i sukienek . Zapomnij o trampkach i adidasach – zaświergotał chochliczek.
- Oj Ali Ali …. - powiedziała Bella i cmoknęła ją w polik .
- Cudownie mieć znów przy sobie małą siostrzyczkę – przywitał się Jazz.
- Kocham Cię Jazzy – wyszlochała.
- Przepraszam za te wszystkie głupie docinki i gadki . Dobrze że jesteś – powiedziała skruszona Rosalie . Na sam koniec pozostał tylko misiek .
- Skoro jesteś teraz najsilniejsza to chcę się z Tobą zmierzyć – powiedział Emmett.
- Skoro chcesz się zbłaźnić to proszę bardzo – skarała Bella i lekko walnęła go w ramie na co Emmett się lekko skrzywił. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem a Emmett się obraził i wyszedł .
- Bello pewnie piecze Cię w gardle – powiedział Carlisle . Bella na to zdanie lekko złapała się za gardło.
- Tylko trochę . Edwardzie pójdziesz ze mna na polowanie ? - zapytała.
- Za Tobą pójde na koniec świata – odpowiedziałem i cmoknąłem ją w czoło. . Po chwili usłyszałem „ Kiedyś pewnie bym się zarumieniła. Jak dobrze , że nie jestem już człowiekiem ” to były myśli Belli.
- Bello ale ja bardzo kochałem Twoje rumieńce. A teraz królewno zapraszam na swoje pierwsze polowanie – powiedziałem. Bella posłała mi zdziwione spojrzenie ale złapała mnie za dłoń i wyskoczyliśmy przez okno i ruszyliśmy na polowanie
PRZEMIANA.....
Pierwsza doba minęła spokojnie. Widziałem jak cierpi
a z jej oczu płyną słone łzy. Moja ukochana po raz kolejny
dowiodła jak dzielną jest osobą. Cały czas siedzę przy jej ciele
i dodaje otuchy. Po chwili drzwi do mojej komnaty otworzyły się z
hukiem a do pomieszczenia wpadł rozwścieczony Aro i Marek.
Automatycznie nałożyłem tarczę na siebie i Bellę aby nikt nie
mógł jej skrzywdzić.
- A WIĘC TU UKRYŁEŚ TO LUDZKIE ŚCIERWO?! EDWARDZIE ANTHONY VOLTURI NAKAZUJĘ CI ODDAĆ DZIEWCZYNĘ! - krzyknął wkurwiony Aro. TAK! W końcu go tak wkurwiłem, że mało para z uszu mu nie poleciała.
- To jest kobieta, którą kocham i nie waż się jej obrażać. Przez Ciebie próbowała popełnić samobójstwo. Nakazywać sobie Felixowi albo innym a nie mnie! Klnę się na grób matki, że Cię zniszczę Aro Volturi! - zagroziłem. Aro warknął wrogo w moją stronę i wyszedł. Marek posłał mi spojrzenie pełne pogardy i także wyszedł. Wykręciłem numer do Alice
- Ed tak się ciesze, że ją przemieniłeś! - zaskrzeczał chochliczek
- A ja się zastanawiam czy dobrze zrobiłem – powiedziałem
- Zrobiłeś bardzo dobrze. Widziałam w wizji, że będziecie bardzo szczęśliwi – zapewniła dziewczyna. Tymi słowami trochę mnie uspokoiła
- Dzięki Alice. Zrobisz coś dla mnie? - zapytałem
- Tak Edwardzie już szykuje dla niej łóżko – odpowiedziała uradowana
- Dzięki siostra. Do zobaczenia za chwilę – powiedziałem i się rozłączyłem. Spakowałem walizki, postawiłem je koło łóżka i ostatni raz spojrzałem się po moim pokoju. Moim prywatnym więzieniu, zabrałem tylko zdjęcie matki, wziąłem Bellę ma ręce i teleportowałem się do posiadłości Cullenów w Forks. Nigdy nie lubiłem tej metody przemieszczania się, zawsze po lśnieniu czułem się taki słaby jakbym nie jadł z miesiąc czasu. Po chwili wokół mnie zrobiła się jasna poświata a w następnej przed oczyma majaczył mi się pokój, który zajmowałem u Carlisle'a. Przy drzwiach stała już cała rodzina Cullenów, na przodzie skacząca piłeczka z ADHD Alice, Carlisle z Esme, Jasper, Rosalie i Emmett. Każdy z nich miał szeroki uśmiech na twarzy. Kiedy byłem pewny, że moja „podróż” dobiegła końca ułożyłem mojego aniołka na łóżku a sam padłem wyczerpany na kolana
- Edwardzie nic Ci nie jest? - zapytał Carlisle i pomógł mi się podnieść
- Wszystko w porządku, jestem tylko słaby, muszę iść na polowanie – odpowiedziałem
- To lśnienie wyciąga z Ciebie całą energię. Jasper w piwnicy w lodowce mam zapas krwi. Przynieś ją proszę – polecił Carlisle
- Nie tknę ludzkiej krwi za żadne skarby – zaprotestowałem
- Spokojnie Edwardzie to krew zwierzęca. Trzymamy ją na wszelki wypadek – zapewniła mnie Esme.
- Dobra kochani zostawmy ich samych. Edwardzie połóż się kolo Belli i nabierz sił. Czasu na rozmowy nam teraz nie zabraknie – poleciła Esme . Jak powiedziała tak też zrobiłem rodzinka wyszła z pokoju ale po chwili pojawił się Jasper z wielkim kubkiem krwi.
- Trzymaj stary. Zdrowiej szybko bo nie mam z kim w meczyki pograć – powiedział Jazz. Napiłem się trochę krwi i spojrzałem na moją ukochaną .
- Jutro będę jak nowo narodzony zobaczysz – zapewniłem . Jezz tylko puścił mi oczko i wyszedł. Serce Belli zwalniało coraz bardziej co oznaczało, że przemiana dobiega końca. Bella od momentu ugryzienia nie wydała żadnego dźwięku za co ją bardzo podziwiam - Już nie długo to się skończy kochanie zobaczysz – wymruczałem do jej ucha i lekko w nie cmoknąłem .
czwartek, 1 sierpnia 2013
O ja jebie....
Nie wiedziałem , w której leży komnacie więc
skorzystałem z daru czytaniu w myślach i dowiedziałem się , że
moja ukochana przebywa w zachodnim skrzydle na samej górze więc
pobiegłem tam wampirzym tempie . Kiedy dotarłem na odpowiednie
piętro czułem wyraźnie jej kwiatowy zapach. Pod odpowiednimi
drzwiami znalazłem się w nie całą minutę , słyszałem jej
cichutkie i zwalniające bicie serca co mnie zaniepokoiło. Jednym
szarpnięciem wyrwałem drzwi i to co tam zastałem mało mnie nie
zabiło ( co jest teoretycznie nie możliwe ;-) ) . moja ukochana
Bella wisiała na prześcieradle ! Jezu Chryste ona próbowała się
powiesić ! Szybko ściągnąłem ją z żyrandola i próbowałem
ocucić .
- Bello skarbie błagam nie rób mi tego ! Kurwa Ty musisz żyć aniołku ! Słyszysz ? Musisz ! - błagałem .
Ale serce Belli coraz słabiej. Musiałem podjąć bardzo trudną decyzję . Pozwolić jej umrzeć i cierpieć przez wieczność lub przemienić ją w wampira i czerpać garściami szczęście przez wieczność ! - Wybacz mi ukochana to nie tak miało być - wyszeptałem przy jej szyi a następnie wgryzłem się w jej szyje . Jej krew była po prostu wspaniała , soczysta . Nigdy nie próbowałem ludzkiej krwi i nigdy nie przemieniałem człowieka więc było mi trudniej . Resztkami samokontroli oderwałem się od jej szyji i wziąłem na ręce i już chciałem wybiec z jej komnaty ale moja uwagę przykuło biała kartka na wielkim łóżku. Szybko ją zgarnąłem i wybiegłem . Droga do mojej komnaty pokonałem wyjątkowo szybko . Zamknąłem się w swojej komnacie a Belle ułożyłem na łóżku . Obmyłem jej zakrwawioną skórę i włosy. Wziąłem do ręki białą kartkę , którą zabrałem z pokoju Belli i dopiero teraz zrozumiałem , że to list pożegnalny Belli .
„Kochany Edwardzie !
Wiem , że na Ciebie nie zasługuje bo jestem tylko marnym człowiekiem ale chce abyś wiedział , że bardzo Cię kocham . Kiedy Aro mnie porwał i powiedział o Twoim ślubie z Tanyą mój świat legł w gruzach. Kochany bądź dobrym mężem !Moje ciało złóż do grobu moich rodziców i zachowaj mnie w pamięci . Zawsze będę przy Tobie.
Zawsze Cię kochająca
Isabella Marie Swan Cullen”
Moje oczy stały się suche więc mocno zacisnąłem szczękę aby nie krzyczeć . Moja kochana wariatka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)