środa, 25 września 2013

Wielka Chwila

Już za parę minut będę mężem. Ręce mi się trzęsą i chodzę jak lew po klatce. Rano dziewczyny zabrały Belle aby ją wyszykować na czas i zabroniły mi czytać im w myślach. Co za głupi przesąd aby pan młody nie mógł oglądać panny młodej przed ślubem. Jedna wielka kurwa bzdura.
  • Edwardzie błagam uspokój się bo ja sam zaraz tutaj zwariuje – z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Jaspera.
  • Łatwo Ci powiedzieć. To nie Tobie zabrali ukochaną. - powiedziałem.
  • Ed spokojnie. Bella Ci nie ucieknie kocha Cie jak nikogo na tej ziemi. Zbieraj się idziemy na dół i tam poczekasz na swoją Julię – zaśmiał się Jazz. Nałożyłem marynarkę od smokingu i szybko zszedłem na dół gdzie było już sporo gości weselnych. Idąc go ogrodu gdzie miała odbyć się uroczystość witałem gości. Podszedłem do wielebnego Webera i czekałem.

Po 25 minutach usłyszałem Marsz Mendelssohna. Najpierw szła Rosalie, kilka metrów za nią szła Alice. Już nie mogłem się doczekać aż ujrzę moja ukochaną. I w końcu nadeszła wiekopomna chwila. Razem z Carlisle'm, który w ramach ojca prowadził Bellę do ołtarza. Bella wyglądała przepięknie, cudownie, olśniewająco i mógł bym tak wymieniać beż końca. Jej suknia była lekko stara i lekko nowoczesna. Droga do ołtarza dłużyła mi się niemiłosiernie i już kurwa chciałem do niej podbiec i porwać w ramiona no ale musiałem poskromić idiotę siedzącego we mnie. W końcu Bella stanęła naprzeciwko mnie a wielebny rozpoczął ceremonie.
    • Zebraliśmy się w tym wyjątkowym dniu aby połączyć świętym węzłem małżeńskim Isabellę Marie Swan Cullen i Edwarda Anthonego Volturi Cullen. Małżeństwo nie może być chwilową zachcianką. Powinna to być świadoma decyzja obojga dorosłych ludzi. Powtarzajcie za mną kochani. Ja Edward Anthony Volturi Cullen biorę Ciebie Isabello Marie Swan Cullen za żonę. I ślubuję Ci wierność, miłość, i uczciwość małżeńską. Po kres naszej wieczności – powiedział wielebny
    • Ja Edward Anthony Volturi Cullen biorę Ciebie Isabello Marie Swan Cullen za żonę. I ślubuję Ci wierność, miłość, i uczciwość małżeńską. Po kres naszej wieczności – wyrecytowałem. Teraz czas na moją ukochaną.
    • Ja Isabella Marie Swan Cullen biorę Ciebie Edwardzie Anthony Volturi Cullen za męża. I ślubuję Ci wierność, miłość, i uczciwość małżeńską. Po kres naszej wieczności. - powiedziała Bell. Jej oczy stały się suche co oznaczało, że płakała
    • Weźcie te obrączki i wkładając na palec powiedzcie. Isabello/Edwardzie przyjmij tą oto obrączkę na znak mojej wiecznej i nieposkromionej miłości do Ciebie – powiedział wielebny. Wziąłem złotą obrączkę z tacy i wkładając na palec Belli powiedziałem
    • Isabello przyjmij tą oto obrączkę na znak mojej wiecznej i nieposkromionej miłości do Ciebie – powiedziałem patrząc ukochanej w oczy.
    • Edwardzie przyjmij tą oto obrączkę na znak mojej wiecznej i nieposkromionej miłości do Ciebie – powiedziała Bella.
    • Na mocy nadanej mi przez Boga ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą – powiedział wielebny. Jak powiedział tak też uczyniłem. Na początku pocałowałem swoją żonę delikatnie lecz po chwili nasz pocałunek stał się bardziej namiętny „Edwardzie przystopuj wszyscy na was patrzą” usłyszałem głos Jaspera. Oderwałem się od Belli i posłałem jej przepraszający uśmiech.
    • GRATULACJĘ!!!! - krzyknęli goście. Po chwili podchodzili do nas goście i składali życzenia i wręczali prezenty. W końcu nadszedł nasz pierwszy taniec jako małżeństwa
    • Mogę Panią prosić Pani Cullen – Volturi? - powiedziałem i wyciągnąłem do niej dłoń. Moja żona.... „Boże jak to pięknie brzmi. Moja żona” pomyślałem. A więc moja żona wyciągnęła swoją dłoń i dała poprowadzić się na parkiet. Przytuliłem Bellę do siebie i zaczęliśmy pierwszy taniec – Jak się czujesz? - zapytałem
    • Wspaniale. Tak długo na siebie czekaliśmy – wymruczała Bella
    • No ja na Ciebie to 250 lat czekałem. - powiedziałem. Wesele trwało w najlepsze ale przyszedł czas aby każdy powiedział parę słów. Na początek poszła Jessica i reszta śmiertelników. Ale kiedy nadeszła kolej Emmetta zacząłem się obawiać tego co powie.
    • Bello znam Cię od....od dawna ok? Zawsze wiedziałem, że w końcu spotkasz tego jedynego ale to nie przeszkadzało mi odstraszać tych półgłówków od Ciebie. I teraz wiem, że robiłem dobrze. Edwardzie proszę Cię zaopiekuj się moją małą siostrzyczką bo inaczej Big Brother Cię znajdzie. - powiedział Emmett. Każdy się śmiał z jego słów ale tylko wybrani wiedzieli o co mu tak naprawdę chodzi. Zaraz po Emmecie nadeszła pora na Jazza. Jego wypowiedzi nie bałem się tak bardzo....
    • Siostrzyczko.....mam nadzieje, że wyspałaś się przez ten czas bo od teraz oboje wiemy, że Ed spać Ci nie da. Kochani jedyne czego wam mogę życzyć to żebyście byli szczęśliwi i kochali się. Zdrowie Państwa młodych – zawołał Jazz. No kurwa ubiję gada kapciem!!!!
    • Bello, Edwardzie....strasznie się ciesze waszym szczęściem. Bella zawsze będziesz moją siostrzyczką i wiedz, że cokolwiek by się stało u mnie masz wsparcie. Edwardzie masz ją szanować bo obiecuję Ci, że Cię znajdę i własnoręcznie zamorduję – powiedziała Alice na co większość gości się zaśmiała
    • Kochani czego mogła bym wam życzyć? Szczęścia i miłości. Wasze zdrowie kochani – powiedziała Esme.
    • Córeczko....nie mogę w to uwierzyć, że nadszedł czas, że już nie jesteś małoletnią Bellą tylko dorosłą kobietą, która właśnie wyszła za mąż. Szczęścia i miłości kochani na nowej drodze życia – powiedział Carlisle. Na sam koniec została Rosalie. Wiedziałem jaki miała kiedyś stosunek do mojej żony i czułem, że może powiedzieć coś co ją zrani a wtedy to ja zranię ją
    • Bells może i nasze początki nie były najlepsze i nie byłam wzorową starszą siostrą ale musisz mnie zrozumieć. Każdy kolo Ciebie skakał jakbyś była jajkiem. No ale wszystkiego najlepszego kochani – powiedziała Rosalie i zeszła ze sceny. Już ja sobie z nią porozmawiam na osobności postanowiłem.


Wesele trwało w najlepsze kiedy Rosalie, Esme i Alice porwały moją świeżo upieczoną żonę do domu aby mogła się przebrać na naszą podróż poślubną. Strasznie się denerwowałem na tę noc. Mimo, że uprawialiśmy już sex to tej nocy czułem się jakby miało to być po raz pierwszy. Sam szybko też się przebrałem w beżowy sweter, ciemne jeansy i pantofle. Nasze walizki już były zapakowane do auta dzięki interwencji Emmetta. Stałem przy drzwiach wejściowych i czekałem aż moja ukochana się pojawi. Kiedy tylko zeszły dziewczyny a za nimi moja żona. „OMG!!! Jaka ona seksowna” pomyślałem. Złapałem ją za dłoń i ruszyliśmy ku wyjściu. Kiedy tylko znaleźliśmy się na zewnątrz zostaliśmy obsypani ryżem. Z wielkimi uśmiechami pomogłem mojej żonie wsiąść do auta po czym sam zasiadłem za kółkiem i ruszyliśmy na lotnisko w Seattle.

sobota, 21 września 2013

PRZYGOTOWANIA DO WIELKIEGO DNIA

      Już za dwa dni będę mężem Belli. Nie mogę się już doczekać kiedy powiemy sobie sakramentalne TAK. Kurwa zaczynam panikować jak baba. Moja ukochana chodzi non stop podminowana i co najgorsze? Kurwa naprawdę dała mi tej jebany CELIBAT!!!Emmett śmiał się ze mnie i Jaspera ale Rosalie sprowadziła go do parteru dając i jemu celibat i już mu do śmiechu nie było. Garnitur już zamówiłem bo Bella moczyła mi głowę. Dziś wybieramy się z chłopakami na wieczór kawalerski w formie mega polowania. Szybko się przebrałem i już miałem schodzić na dół kiedy do pokoju weszła moja ukochana w jedwabnym kusym szlafroczku
    • Już się zbierasz na polowanie? - powiedziała i kusząco oblizała usta. „Ta kobieta chce mnie doprowadzić do szaleństwa” pomyślałem
    • T....ta..tak – wyjęknąłem
    • Mhy...szkoda myślałam, że zobaczysz jaką fajną bieliznę kupiłam na noc poślubną – powiedziała i zrzuciła z siebie szlafroczek. Moim oczom ukazała się mega seksowna czerwona bielizna. Gorset unosił i tak ponętne piersi Belli i wyszczuplał jej smukłą talię a do tego miała na sobie czerwone stringi z pasali do pończoch. Mój przyjaciel był gotowy do akcji i już miałem podejść do Belli kiedy ta ubrała z powrotem szlafroczek i posyłając mi chytry uśmieszek powiedziała – Pamiętaj o celibacie Edwardzie. - wymruczała. Szybko do niej podszedłem i biorąc w ramiona pocałowałem żarliwie. Bella natychmiastowo oddała pocałunek co bardzo mi się spodobało
    • Czy Ty wiesz kobieto do jakiego stanu mnie doprowadziłaś? Czujesz jaki jestem twardy? Wiesz jak ciężko chodzi się ze sterczącym dowodem podniecenia? Kocham Cię moja wiedźmo – powiedziałem i znowu pocałowałem Belle. Ta jęknęła w moje usta i wygięła się w seksowny łuk rozkoszy. Musiałem się od niej siłą woli oderwać bo posiadł bym ją na szybkiego na stojąco przy ścianie a nie chciałem jej traktować w ten sposób. Tak kiedyś postępowałem z wampirzycami, na których mi nie zależało. A Bellę należało traktować z szacunkiem. Szybko opuściłem pokój i w wampirzym tempie wybiegłem przed dom gdzie czekała męska część rodziny.
    • Ed co ty taki poddenerwowany? - zaśmiał się Emmett
    • Nie Twój interes. Chłopaki muszę z wami poważnie porozmawiać. Nie mówiłem jeszcze tego Belli bo najpierw chciałem to skonsultować z wami – powiedziałem.
    • Synu wiesz, że na nas zawsze możesz liczyć – zapewnił Carlisle. Ruszyliśmy biegiem w las aby jak najdalej oddalić się od domu aby dziewczyny nie mogły nas usłyszeć. Kiedy byliśmy już dość daleko przysiadłem na powalonym drzewie i nie wiedziałem od czego zacząć
    • Bro powiedz co się dzieje? - powiedział Jazz
    • Synu jesteśmy rodziną i zawsze możesz się do nas zwrócić z każdym problemem – zapewnił Carlisle. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem
    • Jak dobrze wiecie jestem księciem Voltery i jak dobrze wiecie zamierzam poślubić Bellę. Ale jest jedna rzecz jakiej nie wiecie – powiedziałem
    • Zaczynasz mnie martwić Edwardzie – powiedział spanikowany Carlisle.
    • Zamierzam zabić Ara i Marka i przejąć władze a Bellę uczynić królową Voltery – wyznałem. Chłopaki popatrzyli na mnie zdziwieni
    • Jesteś pewien swojej decyzji Edwardzie? Pamiętaj, że to nie ja, nie Esme czy inni poniesiemy konsekwencje Twojej decyzji tylko Ty więc proszę Cię przemyśl to dokładnie – powiedział Carlisle. Z jednej strony miał racje to ja poniosę wszelkie konsekwencje ale byłem w 1000000000% pewny swojej decyzji i zdania nie zamierzałem zmieniać
    • Ed tata ma rację. Czy zastanawiałeś się czy Bella tego chce? Czy życie królowej będzie jej odpowiadało? Znam Bells dłużej niż Ty i ja znam jej gusta i guściki – powiedział Jazz. Właśnie tego mu najbardziej zazdrościłem. Zresztą nie tylko mu bo całej rodzinie Cullenów, że mieli okazję poznać ją wcześniej, poznać jej upodobania i w ogóle. No ale teraz Bells jest moją narzeczoną i tylko to się liczy.
    • Tak jestem pewny swojej decyzji i zdania nie zamierzam zmieniać. Wiem, że stawiam Belli trudną decyzję ale ona dla mnie jest najważniejsza tak samo jak dobro wszystkich wampirów a przez Ara panuje chaos i w ogóle rozpierducha. Mam wielką nadzieję, że razem ze mną będzie sprawowała rządy – powiedziałem
    • Wesz bro kiedy Bells widziałem po raz pierwszy to już wtedy wiedziałem, że ona zajdzie wysoko. Każdy chłopak jaki się do niej zbliżał musiał przejść przez kontrole brata misia i za każdym razem pękali ale wiem, że z Tobą będzie szczęśliwa. Ale ostrzegam Cię bro skrzywdź ją a znajdę Cię nawet pod ziemią i zabiję – powiedział misiek. Kurwa to chyba najdłuższa jego wymowa od kiedy go znam. Ale on ma rację w końcu jest jej starszym bratem
    • Emm spokojna Twoja rozczochrana nie skrzywdzę jej za żadne skarby. Jaki byłem każdy wie ale dla niej jestem w stanie zrobić wszystko. Kocham Twoją małą siostrzyczkę – wyznałem.
    • Dobra dosyć tych łzawych pierdół. Czas zapolować. Ed dni Twojej wolności są policzone – powiedział Jazz i zaśmiał się głośno
    • Masz racje są policzone a ja nie mogę się doczekać kiedy te dni się w końcu skończą. Dobra czas zapolować – powiedziałem i udałem się na zachód gdzie wyczułem stado pum. Zapolowałem na 3 pumy i 2 jelenie i czułem się pełny jak nigdy. Najchętniej wróciłbym już do domu do mojej ukochanej ale wiem, że chłopaki mi na to nie pozwolą. Muszę spędzić z nimi 2 dni gdzie wolałbym spożytkować je z Bella bardziej przyjemnie. Po polowaniu pobiegłem do ojca i braci, którzy czekali kolo wielkiego jeziorka i śmiali się donośnie. Całą noc przegadaliśmy i prze śmialiśmy. Następnego ranka zapolowaliśmy ponownie aby nikogo nie skrzywdzić na moim i Belli ślubie. Dzień zleciał niesamowicie szybko i kiedy wracaliśmy już do domu Emmett mnie zaskoczył.
    • Ed powiedz mi jak już zasiądziesz na tronie Voltery to pewnie się więcej nie zobaczymy tak? Nie będziesz chciał się zadawać z niższą warstwą społeczną – powiedział. Włączyłem dar Jazza i wyczułem, że on jest tą sprawą bardzo przygnębiony
    • Emmett nie ważne czy będę królem czy dalej tylko księciem Ty i reszta zawsze będziecie moją rodziną i zawsze będę was kochał. A poza tym nie wyobrażam sobie już życia bez Esme, której serce jest wielkości planety i ma nieposkromione pokłady miłości, bez Carlisle'a, który zawsze służy dobrą radą i jest buforem w wielu konfliktach, bez Rosalie, która jest ciągle zapatrzona w siebie ale kiedy potrzeba to pomoże, bez Alice, która ma w sobie tyle energii i zapału jak my wszyscy razem, bez Jazza tego, który zawsze jest opanowany i patrzy spokojnie na wszystko ale nie chciał bym mieć w nim wroga, bez mojej ukochanej Belli dzięki, której w moim życiu znów zaświeciło słońce, no i bez Ciebie Emmett. Jesteś takim rodzinnym misiem klaunem, który każdego umie rozśmieszyć ale kiedy sytuacja tego wymaga stajesz na wysokości zadania. Więc nie gadaj głupot ok? - zakończyłem przemowę
    • Wcale nie jestem misiowatym klaunem! - zagrzmiał wściekły Emmett na co się zaśmialiśmy. Resztę drogi do domu nikt z nas się nie odzywał. Weszliśmy do domu gdzie nasze kobiety coś szperały w internecie i nawet nie dostrzegły naszego przybycia.

WIEŚCI ROZCHODZĄ SIĘ Z PRĘDKOŚCIĄ ŚWIATŁA

Kiedy wraz z moją narzeczoną wyraziliśmy zgodę aby to Alice zorganizowała nam ślub chochliczek wyszła z naszego pokoju wesoło podgwizdując . Moja ukochana ubrała się w obcisłe leginsy, szpilki, i bluzkę z głębokim dekoltem . Wyglądała tak seksownie , że moja samokontrola została wystawiona na próbę . Złapałem ukochaną za rękę i wyszliśmy z domu aby udać się na nudne zajęcia. Jadąc samochodem trzymaliśmy się za ręce i posyłaliśmy sobie spojrzenia przepełnione miłością. Kiedy wysiedliśmy z auta na parkingu każdy posyłał nam spojrzenie. Kobiety kierowały zawistne spojrzenia w kierunku Beli a mężczyźni w moją ale ja miałem to wszystko w nosie. Jak gwiazdy w Hollywood wkroczyliśmy do szkoły. Idąc korytarzem podeszła do nas Jessica Stanley a jej myśli aż huczały od plotek jakie usłyszała
    • Cześć Edwardzie, witaj Bello – zaszczebiotała
    • Witaj Jess co Cię do nas sprowadza? - zapytała moja ukochana
    • Mam pytanie. Nie żebym wierzyła plotką ale nie chcę aby gadano głupoty na wasz temat więc chciałam sama się upewnić.... - kluczyła. Miałem już serdecznie kurwa dosyć jej paplaniny
    • Jess kurwa przejdź do rzeczy ok? Nie mamy czasu na pierdoły – powiedziałem wkurwiony.
    • Bo doszły mnie słuchy, że Bella jest w ciąży dlatego bierzecie ślub. Czy to prawda? - zapytała. Była wściekła, że Bella niby „złapała” mnie na dziecko. Bella zaczęła się śmiać a ja gdybym był człowiekiem za pewne dostał bym zawału serca
    • Że...że co? Jaka ciąża? - wyjąkała ze śmiechem Bella
    • No....czy jesteś w ciąży? Bo szkoła aż huczy o Tobie – powiedziała wredne Jessica. Włączyłem dar Jaspera i wyczułem, że moja ukochana jest wkurwiona więc delikatnie dotknąłem jej dłoni aby ją uspokoić
    • Jess żadnej ciąży nie ma, nie było ale będzie jak będziemy starsi a jeżeli jeszcze raz zaczniesz rozpowiadać takie głupoty to tak Cię przeświecę,że matka będzie musiała Cię z procy karmić rozumiesz? - warknęła Bella. Dziewczyna spojrzała na Bellę i przestraszona zaczęła się cofać
    • Prze.....prze....przepraszam,.... ja nie ….nie wiedziałam – wyjąkała Jess i szybko odwróciła się na pięcie i uciekła w drugą stronę. Spojrzałem na ukochana z uśmiechem a ona tylko cmoknęła mnie w polik i ruszyliśmy na zajęcia.


Zajęcia ciągnęły się w nieskończoność a mnie już głowa bolała od tych wszystkich myśli jakie wyczytywałem z umysłów ludzi. Po szkole zabrałem moją ukochaną na polowanie bo jej oczka zrobiły się ciemne. Kiedy wróciliśmy do domu coś mi nie pasowało. Po naszym domem zobaczyłem czarnego bentleya, który śmierdział Arem i to mi się nie podobało. Szybko weszliśmy do środa przed czym naciągnąłem na rodzinę i siebie tarcze aby nie mogli nas zaatakować.
    • Witaj synu – przywitał nas Aro
    • Czego chcesz? - powiedziałem wściekły. Jane warknęła na mnie wściekle na co moja ukochana posłała mrożące krew spojrzenie
    • Edwardzie Anthony Volturi – powiedział Aro
    • Aro stary przyjacielu tą rozmowę zostawcie sobie jak będziecie na osobności. Powiedz Edwardowi w jakiej sprawie przybyłeś – powiedział spokojnie Carlisle.
    • Masz rację przyjacielu. Cóż Edwardzie przybyłem tu z dwóch powodów. Po pierwsze przybyłem poznać nowego członka rodziny Cullenów a dwa doszła mnie pogłoska o waszym ślubie. I tak się zastanawiam dlaczego nie dostałem zaproszenia – powiedział. No jego chyba pojebawszy do końca.
    • Cóż Aro nie dostałeś go z prostego powodu....nie uważam Cię za swojego ojca. I nie chcę Cię widzieć na swoim ślubie – powiedziałem lekceważąco.
    • TROCHĘ SZACUNKU GÓWNIARZU! NIE TAK POWINIENEŚ ODNOSIĆ SIĘ DO KRÓLA! - Krzyknął Aro. Czy już mówiłem, że uwielbiam wytrącać Ara z równowagi? Nie? Cóż to już wiecie.
    • Dla mnie możesz być samym papieżem ale mało mnie to obchodzi. A teraz uprzejmie proszę o puszczenie mojego domu – powiedziałem uprzejmie.
    • Jeszcze Cię zniszczę – zagroził.
    • Nie był bym tego taki pewny Aro. Ciesz się władzą dopóki możesz – powiedziałem. Aro posłał gniewne spojrzenie po całej rodzinie i wyszedł. Czekałem kiedy tylko odjedzie na pewną odległość. Kiedy był wystarczająco daleko wypuściłem wstrzymane powietrze a dłonie, które miałem zaciśnięte w końcu rozprostowałem. Carlisle spojrzał na mnie zasmucony
    • Edwardzie wiesz, że Twoje postępowanie może odbić się na całej naszej rodzinie? - powiedział. Nie chciałem aby coś im się stało więc musiałem zrobić wszystko aby zapewnić im bezpieczeństwo.
    • No właśnie Panie wszystko mi wolno! Czy przez chwile pomyślałeś o nas a nie tylko o sobie! - krzyknęła Rosalie
    • Ros Edward nie chciał źle. Przecież wiesz, że nie sprowadziłby na nas niebezpieczeństwa umyślnie – broniła mnie Bella
    • Dzieciaki to nie czas na kłótnie. Teraz czas aby zająć się waszym ślubem – powiedziała Esme. Ros prychnęła gniewnie i poszła do swojego pokoju. Emmett biedny był między młotem a kowadłem ale postanowił pójść za żoną na górę. Alice jak na zawołanie podeszła do mnie i do Belli z jakimiś rysunkami. Dopiero po chwili zrozumiałem, że to suknie ślubne. Zostawiłem damy same a ja udałem się do Jaspera aby pograć w PSP.
    • Co wygoniły Cię? - powiedział ze śmiechem
    • Nie sam poszedłem bo zaczęły przeglądać suknie ślubne a to raczej nie moja broszka. Ja wole pograć.... - chciałem coś jeszcze powiedzieć ale do salonu wparował huragan piątej kategorii Alice
    • EDWARDZIE ANTHONY CULLEN CZY MI SIĘ WYDAJE CZY TY ZA NIEDŁUGO BIERZESZ ŚLUB?....NIE NIE WYDAJE MI SIĘ WIĘC RUSZ SWOJE SZANOWNE DUPSKO DO JADALNI GDZIE TWOJA NARZECZONA WYBIERA KWAIATY I INNE RZECZY!!!! - Krzyknęła Alice na co spojrzeliśmy na nią zdziwieni
    • Alice kochanie spokojnie. Edward i tak wszystko wyczyta z Twoim myśli a poza tym to chyba kobiety zajmują się całą oprawą ślubną – powiedział Jasper. Ta tylko zmroziła go wzrokiem. Już mu współczułem.
    • COŚ TY POWIEDZIAŁ?! JASPERZE HALL CULLEN MASZ SZLABAN NA SEX DO ODWOŁANIA! A CIEBIE ED ZAPRASZAM DO JADALNI – powiedziała Alice i wyszła.
    • Stary już ci współczuję. Dobra idę do nich zanim mnie ze skóry obedrą i Bella też da mi celibat – zaśmiałem się. Wchodząc do jadalnie spostrzegłem moją ukochaną ze wściekłą miną „Ups!” pomyślałem
    • Kochanie czy Ty przed chwilą mówiłeś coś o celibacie? - powiedziała spokojnie. Lekko kiwnąłem głową
    • Taa....Bells wiesz jak bardzo Cię kocham prawda? - powiedziałem podchodząc
    • Nie czaruj Edwardzie. Celibat do odwołania a teraz siadaj kolo mnie i pomóż mi wybrać mi serwetki, obrusy, tort, i muzykę – poleciła Bella. Siadłem posłusznie kolo niej i wybierałem całe to gówno. Dla mnie każdy kolor był taki sam ale one nie. Normalnie kurwa rzygam tęczą

środa, 11 września 2013

NAJSZCZĘŚLIWSZA CHWILA MOJEGO ŻYCIA

Wziąłem głęboki wdech , odsunąłem się od Belli patrząc jej głęboko w oczy
uklęknąłem na kolano i powiedziałem.
    • Isabello Marie Cullen obiecuje Ci kochać Cię całą wieczność . Obsypię Twoją drogę po , której będziesz stąpać różami. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ? - zapytałem a mój głos drżał . Bella miała oczy szeroko otwarte i co chwila otwierała i zamykała usta.
    • Zaskoczyłeś mnie Edwardzie . Nie wiem co powiedzieć – wyszeptała. Zakryła usta dłońmi i zaczęła płakać po wampirzemu – kocham Cię Edwardzie i tak zostanę twoją żoną – powiedziała . Wsunąłem jej na palec pierścionek i mocno przytuliłem do siebie. Mnie pierwszemu się oddała i mi powiedziała tak.
    • To najwspanialsza chwila mojego życia . Kochanie dziękuje Ci – powiedziałem i pocałowałem żarliwie jej usta. Nasze pocałunek stał się coraz bardziej namiętny. Wziąłem moją narzeczoną na ręce i pobiegłem do mojej sypialni aby uczcić nasze zaręczyny. Zerwałem przepiękną sukienkę z mojej ukochanej.
    • Alice będzie wściekła . To jej ulubiona sukienka od Marca Jacobsa – zaśmiała się Bella.
    • Kupie jej nową – odparłem. Po chwili pogrążyliśmy się w namiętności. Leżeliśmy wtuleni w siebie cały ranek Bella leżała wtulona mój bok a ja gładziłem jej nagie plecy.
    • Nie mogę w to uwierzyć – szeptała Bella.
    • W co takiego kochanie ? - zapytałem i cmoknąłem ja w czubek głowy. Moja ukochana spojrzała na mnie i cmoknęła mnie w usta.
    • W to, że wybrałeś właśnie mnie . Jest tyle pięknych wampirzyc na świecie a Ty pokochałeś zwykłego śmiertelnika - powiedziała poważnie.
    • Bello Ty nie jesteś zwykła. Jesteś najwspanialsza istotą na ziemi. To ja się dziwie, że pokochałaś takiego potwora- powiedziałem poważnie.
    • Nawet tak nie mów Edwardzie – szepnęła.
    • Dobrze kochanie. Bello trzeba ustalić dat naszego ślubu – powiedziałem.
    • No tak . Co powiesz na lipiec? - zapytała.
    • Może być . A we wrześniu pojedziemy razem na studia – powiedziałem.
    • Ale ja we wrześniu kończę18 lat. Będę o rok starsza od Ciebie – powiedziała.
    • Kochanie ja mam 250 lat . A gdzie byś chciała pojechać w podróż poślubną – zapytałem.
    • Nie wiem . Nie chcę aby to było coś drogiego . Więc możemy pojechać na Wyspę Esme – zakomunikowała Bella.
    • Esme posiada wyspę ? - zapytałem zdziwiony. Wiedziałem że Carlisle jest bogaty ale nie wiedziałem że aż tak.
    • Tak Carlisle podarował ją na ich 100 rocznice ślubu – powiedziała . Ciekawy prezent nie ma co. Wstałem z łóżka i zdążyłem się ubrać bo już niedługo będziemy musieli jechać zbierać się do szkoły . Gdy do pokoju wpadł huragan Alice 5 kategorii .
    • Bello powiedz, że będę mogła urządzić wasz ślub?! Plis, plis plis – prosiła. Zaniosłem się śmiechem i pewnie gdybym był człowiekiem to bym się popłakał ze śmiechu. Ali , posłała mi spojrzenie mrożące krew w żyłach i prawie się jej przestraszyłem .

wtorek, 10 września 2013

MÓJ JAKE UMARŁ WRAZ Z MOIMI RODZICAMI!!!!

    • Nasza trójka stanęła na niewielkiej polanie. Moja ukochana odwróciła się twarzą do chłopaka na co ten idiota wyszczerzył się jak debil „Jest jeszcze piękniejsza niż wcześniej” wyczytałem z jego myśli na co głośno warknąłem
    • Po co pojawiłeś się w szkole ? - zapytała chłodno
    • Jak to po co? Chciałem Cię zobaczyć i porozmawiać jak na przyjaciół przystało – odezwał się chłopak i wyszczerzył białe zęby. Moja ukochana zaczęła się trząść za złości więc wolałem jej nie dotykać
    • A gdzie byłeś kiedy rozpaczałam po wypadku?! - Krzyknęła
    • Bells postaraj się mnie zrozumieć. Nadal jestem Twoim Jakiem – tłumaczył
    • MÓJ JAKE UMARŁ WRAZ Z MOIMI RODZICAMI! - Krzyknęła. Po tych słowach chłopaka odrzuciło na trzy metry i wylądował na drzewie
    • Jak możesz tak mówić?! A co miałem zrobić co? Te pierdolone pijawki zajęły się Tobą!!! - Krzyknął. Moja ukochana rzuciła się na chłopaka
    • NIE WAŻ SIĘ OBRAŻAĆ LUDZI, KTÓRZY MNIE PRZYGARNELI, I KTÓRYCH KOCHAM BO GORZKO TEGO PORZAŁUJESZ TY ZAPCHLONY KUNDLU! - wydarła się Bella
    • Jesteś tak samo popierdolona jak Cullenowie Bello – wysyczał. No kurwa tego już zlekceważyć nie mogłem. Najpierw poraziłem go prądem a później darem, który przejąłem od Jane. Chłopak wił się w agonij na ściółce leśnej.
    • Kochanie jedno Twoje słowo a zakończę jego marny żywot – powiedziałem. Moja ukochana spojrzała na mnie pustym wzrokiem.
    • On już dawno dla mnie nie żyje – wyszeptała i ruszyła w stronę szkoły. Podszedłem do Indianina i jednym szybkim ruchem skręciłem mu kark. Martwe ciało postanowiłem zanieść pod granice La Push . Wyciągnąłem komórkę i zadzwoniłem do Alice.
    • Co się dzieje Edwardzie? Nie widzę Cię w swoich wizjach – zapytała przerażona.
    • Spokojnie chochliczku . Zabiłem Jackoba Blacka a teraz zwłoki niosę do granicy La Push . Mam prośbę. Zaopiekuj się Bella dobrze ? - zapytałem.
    • Co zrobiłeś ?.... Tak jasne zaopiekuje się nią. Do zobaczenia w domu – powiedziała i zakończyła połączenie. Złapałem te śmierdzące ścierwo i ruszyłem w drogę. Przebiegnięciu tych kilku kilometrów zajęło mi 30 minut. Rzuciłem martwe ciało na teren wilkołaków a sam pobiegłem do domu. Kiedy byłem już koło strumyka usłyszałem kłótnie mojej ukochanej z Iriną.
    • To wszystko twoja wina ! ” - krzyczała Irina.
    • Ale co ja takiego zrobiłam? ” - zapytała spokojnym tonem moja ukochana.
    • Przez Ciebie moja siostra nie żyje ! Gdybyś nie pojawiła się w życiu Edwarda moja siostra by żyła ! - darła się dalej Irina.
    • Co ty pierdolisz Irina?! Nie moja wina, że Edward mnie pokochał ! - krzyczała.
    • Szkoda, że to nie Ty zginęłaś! Wtedy Tanya ożeniłaby się z Edwardem i byłaby królową Voltery! A tak nie mogła znieść upokorzenia i sprowokowała Ara do zabicia jej! Jesteś z siebie zadowolona? - zapytała z bólem. Postanowiłem zainterweniować bo wyczytałem z myśli wampirzycy, że chce zabić moją ukochaną.
    • Nawet o tym nie myśl Irino. Tanya sama jest sobie winna i tyle. Jeżeli jeszcze raz nakrzyczysz na moją ukochaną sam Cię zabiję. A teraz z łaski swojej odejdź – powiedziałem spokojnie i przytuliłem Bellę. Irina prychnęła gniewnie i pobiegła w las. Odwróciłem Bellę w swoją stronę i patrząc jej głęboko w oczy pocałowałem w usta
    • Kocham Cię Edwardzie – wyszeptała
    • Też Cię kocham Bello – odparłem i znowu pocałowałem namiętnie. Całowaliśmy się długo. Wziąłem Bellę na ręce i pobiegłem do mojej sypialni gdzie bardzo miło spędziliśmy wieczór i cała noc.
      Rano leżeliśmy wtuleni w siebie, nadzy i szczęśliwi.
    • Kochanie muszę Cię opuścić na kilka godzin – powiedziałem i ucałowałem w głowę. Dziewczyna spojrzała na mnie z niemym pytaniem na twarzy.
    • Dobrze kochanie – odparła. Jeszcze raz ucałowałem ją w głowę i wysunąłem się z łóżka i poszedłem pod prysznic a następie się ubrałem. Posyłając mojej ukochanej całusa wyszedłem z pokoju.
    • Alice zrób Bellę na bóstwo – powiedziałem do dziewczyny. Alice uśmiechnęła się szeroko i zaczęła skakać jak piłeczka z ADHD. Szybko wsiadłem do auta i ruszyłem do Port Angeles do kwiaciarni.
      W Port Angeles w kwiaciarni wybrałem najpiękniejszy bukiet czerwonych róż. Bałem się, że moja ukochana mi odmówi. Kręciłem się trochę po mieście a około 16;00 ruszyłem do domu.
      Drogę powrotną pokonałem z zawrotną szybkością więc w domu byłem o 16;45. Wziąłem głęboki wdech i wysiadłem z auta. Wszedłem do domu a w salonie była tylko Alice.
    • Bella jest wyszykowana. Czeka w altance w ogrodzie. Powiedzenia – powiedziała i wybiegła. W wampirzym tempie pobiegłem do swojej sypialni po pierścionek. Kiedy zszedłem na dół cały trzęsłem się ze strachu. Moja ukochana stała i wpatrywała się w księżyc. Podszedłem do niej i szepnąłem
    • Wyglądasz olśniewająco kochanie – szepnąłem do jej ucha i lekko zassałem jego płatek
    • Dziękuję Edwardzie. Chociaż nie wiem po jakiego chuja Alice mnie tak torturowała razem do spółki z Rosalie – warknęła Bella czym mnie rozbawiła
    • Bo jest okazja kochanie – wymruczałem
    • Taa...ciekawe jaka – zapytała. Wziąłem głęboki wdech odsunąłem się od Belli i patrząc jej głęboko w oczy uklęknąłem na kolano i powiedziałem...

piątek, 23 sierpnia 2013

Nowy blog.....

Hej kochane chciałam wam przedstawić mojego nowego bloga.
http://broken-heart-of-an-angel.blogspot.com/
To opowiadanie Luanne Rice "Świetliste lato" ja tylko pozmieniałam imiona i dodałam trochę od siebie.
Zapraszam do czytania i komentowania.

     Meggi :****

piątek, 16 sierpnia 2013

Wielki powrót

      Rano czekałem aż moja ukochana się ubierze i zejdzie na dół. Postanowiliśmy, że ja i Bella jedziemy moim Audi, a Rosalie , Emmett, Jazz i Alice zabiorą się autem Emmetta.
    • Denerwuję się – powiedziała Bella kiedy spotkaliśmy się na dole. Spodziewałem się , że Bella ubierze się tak jak zawsze czyli jeansy, trampki i T-shirt ale ona ponownie mnie zaskoczyła. Ubrała obcisłe leginsy, obcisły top na ramiączkach a do tego szpilki. Włosy lekko podkręciła i pozostawiła rozpuszczone. Wyglądała nieziemsko.
    • Dasz rade kochanie. Pamiętaj aby zmienić w jakiś czas soczewki. - powiedziałem i otrzymałem jej drzwi.
    • Wiem wiem. Boje się pragnienia – odparła .
    • Jeżeli tylko poczujesz pieczenie od razu mnie powiadom to zabiorę Cię z powrotem do domu – zapewniłem. Ruszyliśmy w stronę HIGHT SHOOL FORKS. Przy tempie mojej jazdy znaleźliśmy się tam po 20 minutach . Kiedy wjeżdżaliśmy na parking wszystkie pary oczu były zwrócone w naszą stronę. Zaparkowałem koło auta Emmetta i wysiadłem aby otworzyć drzwi mojej ukochanej.
    • Co się stało z Cullenówną ? - usłyszałem Jessice.
    • Pewnie przeszła operacje plastyczną . Nic dziwnego z taką mordą wyglądała jak ich uboga krewna – odpowiedziała Lauren. Z gardła mojej ukochanej wydobył się delikatny charkot. Złapałem jej dłoń i zataczałem kręgi kciukiem na wierzchni jej dłoni. Moja ukochana wyprostowała się dumnie i z gracją godną nie jednej baletnicy i ruszyliśmy do budynku. Nasze pojawienie stało się wielkim powrotem Cullenów. Kiedy mijaliśmy Jessice i Lauren te były czerwone ze złości na co moja ukochana zaśmiała się perliście. Kilka dni wcześniej zmieniłem swój plan lekcji tak aby mieć każdą lekcje z moją ukochaną.
    • Do zobaczenia na stołówce gołąbeczki – zaświergotała Alice i razem zresztą ruszyliśmy na zajęcia. Trzymając się za dłonie ruszyliśmy na trygonometrię. Wchodząc do sali przykuliśmy uwagę wszystkich uczniów jak i samego nauczyciela.
    • Witamy witamy Panie Cullen , Panno Cullen skoro weszliście już jak gwiazdy filmowe to zapraszam zajmijcie swoje miejsca – powiedział nauczyciel. Zajęliśmy miejsca w ostatniej ławce i udawaliśmy , że słuchamy. Lekcja minęła nam spokojnie. Kiedy wychodziliśmy z sali moja ukochana stanęła jak wryta.
    • Co się stało Bells ? - zapytałem przerażony.
    • Jake – wyszeptała. Podążyłem za jej spojrzałem i ujrzałem rosłego Indianina dumnie opierającego się o ścianę. Kiedy ujrzał Belle uśmiechał się szeroko i podszedł do nas jak gdyby nigdy nic. Moja ukochana wyszła mu naprzeciw . Kiedy się mijali Bella wyszeptała przez zaciśnięte zęby .
    • Do lasu i to migiem – wysyczała . Załapałem ją za dłoń chcąc dodać jej otuchy. Przez chwile przeszło mi przez myśl pozwolenie pójść jej tam samej.
    • Kochanie chcesz to załatwić sama ? Jeżeli tak to ja poczekam przy aucie – powiedziałem.
    • Nie proszę zostań. Będziesz buforem między mną a tym zapchlonym kundlem – powiedziała. Zaśmiałem się na to określenie. Ale widocznie młodemu Blackowi się to nie spodobało bo prychnął gniewnie na co ja i Bella posłaliśmy mu gniewne spojrzenie.

czwartek, 15 sierpnia 2013

JAK ON ŻYJE

    • Belli nie było już 4 godziny i zaczynałem się kurewsko martwić. Chodziłem z kąta w kąt. Starałem znaleźć sobie jakieś zajęcie ale zaraz szybko traciłem ochotę. Nie minęło 30 minut a moja ukochana stanęła w drzwiach.
    • Bello proszę uspokój się – odezwał się Jasper.
      Użyłem jego daru i wyczułem, że jest porządnie wkurwiona.
    • Kochanie uspokój się – poprosiłem.
    • JAK MAM SIĘ KURWA USPOKOIĆ SKORO OKAZAŁO SIĘ, ŻE ON ZYJE ? JAK TO ON ŻYJE ?! JAK TO WOGÓLE MOŻLIWE ? - wydarła się. Podszedłem powoli do niej i dotknąłem jej ramienia aby lekko ją uspokoić .
    • Skarbie wszystko za chwile Ci wyjaśnię tylko się uspokój – poprosiłem. Bella wzięła głęboki wdech i skinęła głową.
    • Nic z tego nie rozumiem – wychlipała. Objąłem ją opiekuńczo ramieniem i zaprowadziłem do kanapy.
    • Kiedy się tu przeprowadzaliście od początku wiedziałem, że Jake będzie zmiennokształtnym. Kiedy dowiedział się kim jesteśmy zaczął się lekko trząść a później odszedł. Z Tobą spotykał się normalnie ale nas unikał. W ten dzień kiedy wsiedli do auta z Twoimi rodzicami wiedział, że jest jest zmiennokształtnym . Kiedy Twoi rodzice spadli w przepaść on zmienił się w wilka i tylko dla tego przeżył. Pewnie dziwi Cię dlaczego nie kontaktował się z Tobą? Cóż.... raz dostał zakaz od samca Alfa, dwa bał się, że Cię skrzywdzi a trzy mieszkałaś z nami – wyjaśnił Carlisle. Bella zerwała się z miejsca.
    • TO DLACZEGO NIE URATOWAŁ MOICH RODZICÓW?! GDZIE TEN KUNDEL TERAZ JEST ?! - krzyczała. Oj mój kochany nerwowiec.
    • W La Push ale my tam wchodzić nie możemy – odpowiedział. Bałem się, że moja dziewczyna coś odpierdoli …. i bardzo się nie pomyliłem. Z myśli Alice zobaczyłem jak Bella biegnie w stronę La Push a później znika z jej wizji.
    • Isabello Marie Cullen zabraniam Ci tam iść ! - wydarłem się.
    • Bells nie chce stracić siostry – wychlipała.
    • Chce z nim tylko porozmawiać i wyjaśnić kilka rzeczy – odparła hardo.
    • Bello to jest czyste samobójstwo – powiedział Carlisle. Bella posłała nam mordercze spojrzenie i chciała wyjść. Musiałem szybko coś wymyślić aby ją zatrzymać.
    • Kochanie załatwię Ci spotkanie z Blackiem tylko proszę nie idź tam – poprosiłem.
    • Zrobisz to dla mnie ? - zapytała.
    • Dla Ciebie zrobię wszystko kochanie, nawet gwiazdkę z nie ma Ci zdejmę – wyznałem. Emmett zaczął udawać, że wymiotuje za co od Rosalie oberwał w głowę. Na ten gest wszyscy wybuchli śmiechem.

      Od pamiętnej rozmowy minęło już tydzień czasu. Nasza rodzina wróciła do normalnych zajęć. Ja, Bella,Emmett,Rosalie,Alice i Jazz wróciliśmy do szkoły. Wszyscy byli przeciwni aby Bella szła z nami ale ja wiedziałem, że da rade. Już jutro nasz wielki powrót na uczelnie.

WIEDZIAŁEM, ŻE TO ZDOLNY WAMPIREK

Stałem w tym salonie i nie wiedziałem co mam zrobić. Carlisle wyciągnął swoją komórkę i zadzwonił do Gareta.
    • Witaj Garet mam do Ciebie prośbę – powiedział.
    • Witaj przyjacielu . Mów proszę – zachęcił.
    • Mam tutaj nowonarodzoną wampirzyce i ona ma chyba dar – odparł zaciekawiony.
    • Będę dziś wieczorem – powiedział i zakończył połączenie.
      Podszedłem do Belli i mocno ją przytuliłem.
    • Od zawsze wiedziałem, ze to zdolny wampirek z tej mojej dziewczyny – powiedziałem i cmoknąłem w czubek głowy.
    • Edwardzie jestem tylko zwyczajnym nowonarodzonym wampirem nic szczególnego naprawdę – przekonywała.
    • Bells ty już jako dziecko wykazywałaś zdolności nie osiągalne dla ludzi. Nigdy nie miałaś problemu ze przyciąganiem do siebie zwierząt, istot nad ludzkich jak i oczywiście kłopotów – powiedział Carlisle.
    • Istot nad ludzkich ? Was poznałam jak się tutaj przeprowadziliśmy , kłopoty były moją nieodłączną naturą – zaśmiała się .
    • Isabello my nie byliśmy jedynymi nadludzkimi istotami w twoim życiu . Twój przyjaciel Jackob Black jest zmiennokształtnym – powiedział. Moja ukochana zrobiła wielkie oczy.
    • Czym był Jake ? - wykrztusiła.
    • Kochanie Black jest wilkołakiem – powiedziałem
    • ale jak ….. jest ? Przecież on nie żyje . Zmarł w wypadku z moimi rodzicami – wykrztusiła .
    • Kochanie wyjaśnię Ci to później . Teraz chodź zapolujemy bo za 4 godziny przyjdzie Garet – zakomunikowałem . Złapałem jej dłoń i razem wybiegliśmy z domu.
      Całą drogę trzymaliśmy się za ręce . Moją głowę zaprzątała myśl o poproszeniu Belli o rękę . Kiedy tylko się pobierzemy zniszczę Aro i zaprowadzę porządek w naszym świecie.

      Polowanie przebiegło sprawnie . Oczy mojej ukochanej nadal są szkarłatne ale mnie to nie przeszkadza . Kiedy byliśmy już pod domem wyczułem zapach nowego wampira co oznaczało, że pojawił się Garet. Ramie w ramie weszliśmy do domu. W salonie siedziała nasza rodzina i ciemnowłosy wampir o szkarłatnych oczach.
    • Edwardzie poznaj mojego starego przyjaciela Garet Santiago. Grecie oto nowy członek mojej rodziny Edward Cullen – przedstawił nas Carlisle. Będąc dżentelmenem podałem przybyszowi rękę.
    • Witaj Edwardzie Anthony Volturi Cullen – odezwał się.
    • Skąd wiesz, że jestem Volturi ? - wykrztusiłem.
    • Byłem przy Twoich narodzinach – zakomunikował.
    • Znałeś moją mamę ? … dobra nie ważne, powiedz lepiej jakie zdolności posiada moja ukochana – powiedziałem. Wampir przeniósł swój wzrok na Belle .
    • Zdolniutka jesteś słodziutka. Carlisle stworzyłeś bardzo utalentowanego wampira – odezwał się.
    • To nie ja ją stworzyłem tylko Edward – odparł.
    • To jaki mam w końcu dar ? - zapytała zdenerwowana Bella.
    • Nie dar a dary Bello. Rzadko się to zdarza ale posiadasz kilka darów . Jesteś tarczą mentalną i fizyczną, potrafisz odepchnąć od siebie napastnika za pomocą siły woli i co najważniejsze możesz zajść w ciąże i sprawić aby kobiety z naszego gatunku były matkami – odparł.
    • Aaa... BELLS ! PROSZĘ SPRAW ABYM BYŁA MAMĄ ! - krzyneła Rosalie.
    • Rosalie nie bądź taka i nie zamęczaj jej. Dziewczyna dopiero co się o tym dowiedziała a Ty już ją chcesz wykorzystać – odezwała się Alice.
    • Ali a może Ty nie chciałabyś zostać matką co ? - powiedziała zdenerwowana Rosalie.
      Doskonale rozumiałem zdenerwowanie Rosalie . Sam chciałem być ojcem ale ze względu na to że jestem wampirem było to nie możliwe.
    • Nie mogę w to uwierzyć ! Jako człowiek nie mogłam mieć dzieci ale jako wampir mogę . Muszę zostać sama – powiedziała i wybiegła.
      Przez chwile chciałem pobiec za nią ale postanowiłem dać jej trochę przestrzeni.

NAJLEPSZA NOC MOJEGO ŻYCIA !

    • Szybkim ruchem przewróciłem nas tak, że to teraz ja leżałem na łóżku. Napawałem oczy piersiami Belli odziany tylko w delikatny jedwabny biustonosz. Pozbyliśmy się naszych ubrań pieszcząc nasze nagie ciała. Bella raz za razem mruczała jak kotka co mnie jeszcze bardziej nakręcało.
    • Boże Bells ….- wydyszałem przy jej biuście.
    • Edwardzie nie dręcz mnie już – wyjęczała.
    • Mmm...kochanie . Kocham Cię Bells – jęknąłem i wszedłem w nią delikatnie. Dziewczyna jęneła przeciągle i zaczęła się powoli poruszać na mnie. Jej wnętrze było przyjemne ciasne i gorące .
    • Też Cię kocham – jęknęła . Zamruczałem głośno i przewróciłem nas po raz kolejny. Dzięki tej pozycji wszedłem w nią jeszcze głębiej i przyspieszyłem . Kochaliśmy się szybko i namiętnie co sprawiło , że byłem bliski spełnienia .
    • O Chryste Bells zaraz dojdę – jęczałem . Bella oplotła mnie ciaśniej nogami co sprawiło, że dosłownie oszalałem z pożądania . Po niespełna 10 minutach moja ukochana osiągnęła szczyt a ja zaraz po niej . Lekko dysząc zsunąłem się z Belli i tuląc Belle do siebie dyszałem ciężko.
    • To było niesamowite – wyszeptała Bella.
    • Dokładnie. To najlepsza noc mojego życia Bells. Jeszcze nigdy nie zatraciłem się w seksie tak jak z Tobą. - wyznałem .
    • Dziękuje Ci – wyszeptała.
      Leżeliśmy tak aż do świtu. Non stop tuliłem Belle do siebie i głaskałem jej plecy.
    • Idziemy na małe polowanko ? - zapytałem.
    • Mmm.... chętnie bym poszła ale tak dobrze mi tu się leży – wymruczała.
    • Mi też kochanie ale Twoje oczka są lekko ciemne – odparłem. Bella szybko pobiegła do łazienki i po 10 sekundach pojawiła się w pełni ubrana. Wyglądała cudownie w obcisłych dresach i luźnej bluzie z kapturem. Sam szybko się ubrałem i trzymając się za ręce zeszliśmy na dół gdzie była cała nasza rodzina.
    • Ooo!... nasze gołąbki się pojawiły. Łóżko chociaż całe ? Wiesz Bells Edi był wyposzczony – zaśmiał się Emmett . Już chciałem mu coś powiedzieć ale moja ukochana spojrzała groźnie na Emmetta a ten wyleciał przez okno i wylądował z głośnym pluskiem w niewielkiej kałuży błota.
    • Jak … jak Ty to …. zrobiłaś ? - zapytała Rosalie .
    • Bello ty masz dar – odezwał się Carlisle.
    • Nie wiem jak. Ja i dar ? Nie żartuj sobie ze mnie Carlisle – odparła.

TEN CHOLERNY KUNDEL...

    • To co tam zastaliśmy przyprawiło moje martwe serce o „zawał”. Przed domem stały 9 wielkich wilków a jeden z nich przyszpil moją ukochaną do ziemi i szczerzył wściekłe zębiska . Bez zastanowienia poraziłem rdzawego wilka prądem co umożliwiło mojej ukochanej ucieczkę.
    • Co się stało ? - zapytałem roztrzęsionym głosem.
    • Wyszłam przed dom a po chwili pojawiły się te kundle a ten cholerny kundel się na mnie rzucił – powiedziała Bella.
    • Co wy tu robicie – zapytałem.
    • Zerwaliście pakt, przyszliśmy wymierzyć karę” -wyczytałem z myśli czarnego wilka, który musi pełnić funkcje samca Alfy.
    • JAKI KURWA PAKT ? - wydarłem się
    • Cullenowie zawarli z nami pakt ale jak widać nie dotrzymali słowa więc muszą ponieść konsekwencje swojego czynu”- przekazał mi.
    • Carlisle o co chodzi z tym paktem ? -zapytałem.
    • Kiedyś zawiązałem pakt z wilkami o tym, że nie żywimy się ludźmi – odparł.
    • Nie ruszycie mojej nowej rodziny – powiedziałem i nałożyłem tarcze na zebranych wokół mnie . Jeden z wilków padł na ziemie i wpatrywał się z miłością , uwielbieniem w Belle. Z jego myśli wyczytałem, że to Seth wpoił się w Belle.
    • Nawet o tym nie myśl kundlu – wyryczałem. Wilki pokłoniły się w kierunku mojej ukochanej i zaczęły się wycofywać .
    • Dlaczego oni się wycofują ? Zapytała Bella wtulona w mój bok.
    • Seth Clewoter się w Ciebie wpoił a obiektu ich wpojeń nie można zranić – odpowiedział Carlisle.
    • CO ON ZROBIŁ ?! ZA RZADE SKARBY NIE POZWÓLCIE MU SIĘ DO MNIE ZBLIŻYĆ! BŁAGAM – lamentowała.
    • Spokojnie kochanie nie podejdzie do Ciebie nawet na metr już ja o to zadbam – przytaknąłem i cmoknąłem ja w czubek głowy.
      Po chwili wziąłem ja na ręce i zaniosłem do jej pokoju.
    • Zabierz mnie do siebie kochanie – wyszeptała.
    • Skoro tego chcesz – odparłem i już po chwili kładłem ją na łóżku w mojej sypialni .
      Sam ułożyłem się koło niej i przytuliłem. Bella zaczęła wodzić palcem po moim torsie.
    • Jesteś piękny – wyszeptała do mojego ucha i lekko zassała jego płatek.
    • Bells nie kuś proszę – powiedziałem.
    • Nie podoba Ci się to co robię ? - zapytała i usiadła na mnie okrakiem.
    • Podoba mi się i to bardzo ale nie chce Cię do niczego zmuszać – odparłem.
    • Więc nie marudź tylko się przyłącz – powiedziała zalotnie. Nie mogłem dłużej się opierać pragnieniom. Nasze pieszczoty zaczęły robić się coraz bardziej namiętne. Ułożyłem się między nogami dziewczyny i opierając się na przemienianiach pocałowałem ją mocno. Bella szybkim ruchem zdarła ze mnie koszulkę, którą miałem na sobie i błądziła dłońmi po torsie i plecach lekko je drapiąc wywołała dzikie mrukniecie.

JEJ SMAK MNĄ ZAWŁADNĄŁ

    • - A cóż takiego otrzymałeś hmm ? - zapytała i zalotnie oblizała usta . Miałem wielką ochotę ją pocałować. Podszedłem bliżej niej, złapałem jej twarz w swoje dłonie musnąłem jej usta . Ten pocałunek był delikatny niczym skrzydełka motyka . Po chwili nasze pocałunek stał się najsmętniejszy. Bella zarzuciła mi ręce na szyje a dłonie wplotła we włosy. Jej smak mną zawładną . Tak dobrze było poczuć jej smak i ufne wtulone ciało. Po kilku minutach oderwałem się od niej i spojrzałem głęboko w oczy i dostrzegłem w nich zachwyt i chyba miłość.
    • Kocham Cię Bells – wyszeptałem .
    • Ja Ciebie też Edwardzie – odparła. Przytuliłem ją mocno do siebie. Tak dobrze było ją przytulić i napawać się jej zapachem . Staliśmy tak z 15 minut i cieszyliśmy się swoim towarzystwem .
    • Wracamy ? - zapytałem.
    • Jeżeli tego chcesz – odparła.
    • Jedynie czego chce to mieć Cię przy sobie już zawsze – powiedziałem.
    • Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem książę – powiedziała żartobliwie .
    • A teraz jedziemy na zakupy . Mam zamiar rozpieszczać księżniczkę – powiedziałem z powagą.
    • Nieee... nie cierpię zakupów i wcale nie musisz mnie rozpieszczać - powiedziała.
    • Isabello Marie Cullen proszę nie marudzić . Chodźmy będzie fajnie - powiedziałem.
    • Edwardzie nie mogę iść na zakupy, zapomniałeś, że jestem nowo narodzonym wampirem ? - zapytała „O FUCK ! Całkiem o tym zapomniałem. No super wampir ze sklerozą ” pomyślałem.
    • Cholera zapomniałem o tym. To poproszę Alice, żeby pojechała i kupiła coś dla Ciebie. Ta mała wróżka będzie wiedziała co ma kupić – powiedziałem.

      Razem z Bellą pobiegliśmy do domu a tam w środku mała piłeczka z ADHD rzuciła mi się na mnie.
    • Dziękuje , dziękuje . Już wiem co jej kupić. To ja jadę pa – krzykła . Cmoknęła mnie w polik i wybiegła . Przewróciłem tylko oczami i skierowałem swoje kroki do salonu. Nie zdążyłem dobrze usiąść a do salonu wszedł Carlisle.
    • Edwardzie mogę Cię na chwile prosić do swojego gabinetu ? - zapytał.
    • Tak już idę – odparłem i ruszyłem za nim.
      Weszliśmy do gabinetu , Carlisle zasiadł za biurkiem.
    • Usiądź proszę chciałabym z Tobą poważnie porozmawiać – rzekł poważnie. Nie mogłem nic wyczytać z jego myśli. Usiadłem posłusznie.
    • O co chodzi Carlisle ? - zapytałem.
      Carlisle podał mi grubą kopertę.
    • Wraz z Esme rozmawialiśmy dość długo i doszliśmy do wniosku, że chcemy abyś został naszym synem. W kopercie masz nowy akt urodzenia, kartę zdrowia, dowód osobisty i prawo jazdy. Mam nadzieje że nie jesteś na nas zły ? - zapytał.
      No to mnie teraz zaskoczył.
    • To wiele dla mnie znaczy naprawdę. Jestem was niezmiernie wdzięczny . Dzięki wam mam rodzinę, której nigdy nie miałem – powiedziałem.
    • Witaj w rodzinie Edwardzie Anthony Cullen. Mam niedyskretne pytanie – mruknął .
    • Mów śmiało – odparłem.
    • Czy Ty i Bella jesteście parą ? Nie żebym miał coś przeciwko po prostu chce aby była szczęśliwa – powiedział.
    • Kocham Belle całym sercem i dziwnym trafem ona kocha mnie . Wiąże z Bellą swoja przyszłość – odpowiedziałem .
      Carlisle kiwnął tylko porozumiewawczo głową. Po niespełna 20 minutach poczuliśmy odór mokrego psa i groźne warczenie. Szybko zerwaliśmy się i zbiegliśmy na dół . To co tam zastaliśmy przyprawiło moje martwe serce o „zawał”

niedziela, 4 sierpnia 2013

SORYYYYYYYYYYYY,.............

Bardzo was przepraszam ze rozdziały takie króciutkie ale brak czasu i weny. Obiecuje, że się poprawie :)

PIERWSZE POLOWANIE

Razem z Bellą biegliśmy przez las trzymając się za ręce. Instynktownie omijaliśmy przeszkody. Zatrzymaliśmy się koło gór.
    • Co mam teraz robić? - zapytała speszona. Stanąłem za nią, objąłem w tali i szepnąłem do ucha
    • Zamknij oczy i wciągnij nosem powietrze – poleciłem
    • Mhy – mruknęła
    • Powiedz mi co czujesz? - zapytałem
    • Yyy...stado jeleni na północ – powiedziała niepewnie
    • Dobrze! I co jeszcze? - mruknąłem
    • Na zachód wylegują się pumy. Mogę na nie zapolować? - zapytała podekscytowana
    • Oczywiście. Kotku zdaj się na instynkt a pójdzie Ci najlepiej – doradziłem i zdjąłem dłonie z jej boków. Bella puściła się biegiem w kierunku pum. Ja trzymałem się lekko z tyłu chcąc dać jej trochę swobody. Bella perfekcyjnie skoczyła na pumę i powalając ją wbiła kły w jej tętnice szyjną. Poruszała się niebywale, z taką gracją i wyrafinowaniem. Ja sam zapolowałem na drugą pumę. Kiedy „wypiłem” ją do dna moja ukochana upolowała jeszcze dwie sarenki.
    • Jak się czujesz? - zapytałem
    • Jestem pełna i chyba więcej nie zmieszczę – odparła
    • No dobrze. To teraz chodźmy na spacerek. Chyba musimy porozmawiać – zakomunikowałem. Dziewczyna tylko kiwnęła głową na znak zgody i złapała mnie za dłoń. Tak dobrze było czuć dotyk jej dłoni, jej bliskość. Nie byłem w stanie bronić się przed tym uczuciem. Kocham Bellę i wiążę z nią swoją przyszłość. Chcę aby wraz ze mną rządziła Volterą kiedy już pozbędę się Ara i Marka
    • Edwardzie dlaczego jesteś taki milczący? Nad czym tak rozmyślasz? - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Belli
    • Nad tym wszystkim. Nad Aro, Cullenami i nad nami – odparłem. Bella spojrzała na mnie swymi szkarłatnymi tęczówkami a ja od razu pomyślałem o Aro.
    • Wiem, że nienawidzisz Ara i wcale Ci się nie dziwie. A o co chodzi z moją rodziną? Źle Ci u nas? – zapytała
    • Z Twoją rodziną wszystko w porządku. Kocham Esme i Carlisle'a jak swoich rodziców. Dopiero tu w Forks poznałem co to ciepło rodzinne i miłość. Za nic nie zamieniłbym tego co tu otrzymałem – odparłem
    • A cóż takiego otrzymałeś hmm?? - zapytała i zalotnie oblizała usta. Miałem wielką ochotę ją pocałować. Podszedłem bliżej niej, złapałem jej twarz w swoje dłonie i...

NOWA BELLA CULLEN

Przemiana powoli dobiegała końca. Alice zakomunikowała, że Bella obudzi się dziś wieczorem więc każdy siedział, jak na szpilkach. Cały czas siedzę przy łóżku mojego aniołka i gładziłem jej rękę. Nie była już taka ciepła i krucha tylko taka jak moja zimna i twarda. Jej uroda została udoskonalona , jej brązowe włosy nabrały teraz rudowych refleksów. Jej malinowe usta stały się pełniejsze wprost stworzone do całowania .
Moje rozmyślenia tak mnie pochłonęły, że nie zauważyłem kiedy nadszedł zmierzch co oznaczało , że za chwile mój aniołek się wybudzi.
    • Edwardzie Bella za 10 sekund się obudzi – powiedziała Alice.
      Cała rodzina zebrała się w moim pokoju aby powitać Nową Belle Cullen. Tak jak przewidziała Alice Bella otworzyła oczy po upływie 10 sekund . Przez chwile rozglądała się zdezorientowana po pokoju a później przeniosła swój wzrok na członków rodziny . Kiedy nasze spojrzenia się spotkały ja mimowolnie się uśmiechnąłem . Bella szybko zerwała się z łóżka i stuliła się w moje ramiona.
    • Boże Edward tak tęskniłam – zaszlochała wtulając się we mnie mocniej .
    • Bello.... skarbie..... du..dusze ….. się. - wydyszałem . Mój aniołek odsunął się ode mnie .
    • Ale jak ? Przecież jesteś wampirem ? - zapytała .
    • Skarbie przez pierwszy rok będziesz od nas silniejsza a tylko dlatego, że w Twoich tkankach jest jeszcze krew. Więc teraz Twoja kolej aby mnie nie zabić – powiedziałem i cmoknąłem ją w czółko . Bella kiwnęła głową a następnie przywitała się zresztą domowników .
    • Esme , Carlisle … tak za wami tęskniłam . Kocham Was – wyszlochała dziewczyna.
    • My też tęskniliśmy i też Cię kochamy Bello – powiedziała Esme .
    • Bello teraz kiedy nie zabijesz się na prostej drodze przyzwyczajaj się do szpilek, spódniczek i sukienek . Zapomnij o trampkach i adidasach – zaświergotał chochliczek.
    • Oj Ali Ali …. - powiedziała Bella i cmoknęła ją w polik .
    • Cudownie mieć znów przy sobie małą siostrzyczkę – przywitał się Jazz.
    • Kocham Cię Jazzy – wyszlochała.
    • Przepraszam za te wszystkie głupie docinki i gadki . Dobrze że jesteś – powiedziała skruszona Rosalie . Na sam koniec pozostał tylko misiek .
    • Skoro jesteś teraz najsilniejsza to chcę się z Tobą zmierzyć – powiedział Emmett.
    • Skoro chcesz się zbłaźnić to proszę bardzo – skarała Bella i lekko walnęła go w ramie na co Emmett się lekko skrzywił. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem a Emmett się obraził i wyszedł .
    • Bello pewnie piecze Cię w gardle – powiedział Carlisle . Bella na to zdanie lekko złapała się za gardło.
    • Tylko trochę . Edwardzie pójdziesz ze mna na polowanie ? - zapytała.
    • Za Tobą pójde na koniec świata – odpowiedziałem i cmoknąłem ją w czoło. . Po chwili usłyszałem „ Kiedyś pewnie bym się zarumieniła. Jak dobrze , że nie jestem już człowiekiem ” to były myśli Belli.
    • Bello ale ja bardzo kochałem Twoje rumieńce. A teraz królewno zapraszam na swoje pierwsze polowanie – powiedziałem. Bella posłała mi zdziwione spojrzenie ale złapała mnie za dłoń i wyskoczyliśmy przez okno i ruszyliśmy na polowanie


PRZEMIANA.....

Pierwsza doba minęła spokojnie. Widziałem jak cierpi a z jej oczu płyną słone łzy. Moja ukochana po raz kolejny dowiodła jak dzielną jest osobą. Cały czas siedzę przy jej ciele i dodaje otuchy. Po chwili drzwi do mojej komnaty otworzyły się z hukiem a do pomieszczenia wpadł rozwścieczony Aro i Marek. Automatycznie nałożyłem tarczę na siebie i Bellę aby nikt nie mógł jej skrzywdzić.
    • A WIĘC TU UKRYŁEŚ TO LUDZKIE ŚCIERWO?! EDWARDZIE ANTHONY VOLTURI NAKAZUJĘ CI ODDAĆ DZIEWCZYNĘ! - krzyknął wkurwiony Aro. TAK! W końcu go tak wkurwiłem, że mało para z uszu mu nie poleciała.
    • To jest kobieta, którą kocham i nie waż się jej obrażać. Przez Ciebie próbowała popełnić samobójstwo. Nakazywać sobie Felixowi albo innym a nie mnie! Klnę się na grób matki, że Cię zniszczę Aro Volturi! - zagroziłem. Aro warknął wrogo w moją stronę i wyszedł. Marek posłał mi spojrzenie pełne pogardy i także wyszedł. Wykręciłem numer do Alice
    • Ed tak się ciesze, że ją przemieniłeś! - zaskrzeczał chochliczek
    • A ja się zastanawiam czy dobrze zrobiłem – powiedziałem
    • Zrobiłeś bardzo dobrze. Widziałam w wizji, że będziecie bardzo szczęśliwi – zapewniła dziewczyna. Tymi słowami trochę mnie uspokoiła
    • Dzięki Alice. Zrobisz coś dla mnie? - zapytałem
    • Tak Edwardzie już szykuje dla niej łóżko – odpowiedziała uradowana
    • Dzięki siostra. Do zobaczenia za chwilę – powiedziałem i się rozłączyłem. Spakowałem walizki, postawiłem je koło łóżka i ostatni raz spojrzałem się po moim pokoju. Moim prywatnym więzieniu, zabrałem tylko zdjęcie matki, wziąłem Bellę ma ręce i teleportowałem się do posiadłości Cullenów w Forks. Nigdy nie lubiłem tej metody przemieszczania się, zawsze po lśnieniu czułem się taki słaby jakbym nie jadł z miesiąc czasu. Po chwili wokół mnie zrobiła się jasna poświata a w następnej przed oczyma majaczył mi się pokój, który zajmowałem u Carlisle'a. Przy drzwiach stała już cała rodzina Cullenów, na przodzie skacząca piłeczka z ADHD Alice, Carlisle z Esme, Jasper, Rosalie i Emmett. Każdy z nich miał szeroki uśmiech na twarzy. Kiedy byłem pewny, że moja „podróż” dobiegła końca ułożyłem mojego aniołka na łóżku a sam padłem wyczerpany na kolana
    • Edwardzie nic Ci nie jest? - zapytał Carlisle i pomógł mi się podnieść
    • Wszystko w porządku, jestem tylko słaby, muszę iść na polowanie – odpowiedziałem
    • To lśnienie wyciąga z Ciebie całą energię. Jasper w piwnicy w lodowce mam zapas krwi. Przynieś ją proszę – polecił Carlisle
    • Nie tknę ludzkiej krwi za żadne skarby – zaprotestowałem
    • Spokojnie Edwardzie to krew zwierzęca. Trzymamy ją na wszelki wypadek – zapewniła mnie Esme.
    • Dobra kochani zostawmy ich samych. Edwardzie połóż się kolo Belli i nabierz sił. Czasu na rozmowy nam teraz nie zabraknie – poleciła Esme . Jak powiedziała tak też zrobiłem rodzinka wyszła z pokoju ale po chwili pojawił się Jasper z wielkim kubkiem krwi.
    • Trzymaj stary. Zdrowiej szybko bo nie mam z kim w meczyki pograć – powiedział Jazz. Napiłem się trochę krwi i spojrzałem na moją ukochaną .
    • Jutro będę jak nowo narodzony zobaczysz – zapewniłem . Jezz tylko puścił mi oczko i wyszedł. Serce Belli zwalniało coraz bardziej co oznaczało, że przemiana dobiega końca. Bella od momentu ugryzienia nie wydała żadnego dźwięku za co ją bardzo podziwiam - Już nie długo to się skończy kochanie zobaczysz – wymruczałem do jej ucha i lekko w nie cmoknąłem .